niedziela, 6 lipca 2014

Zjeżdżajmy do wody, skaczmy do wody, pływajmy w wodzie! Świętujmy lato!

-Jesteś pewna, że to bezpieczne?- spytała mnie Emily.
-Jasne kochaniutka. Wiem co robię.- Zaśmiałam się.
Wisiałyśmy w powietrzu. Udało mi się ją namówić na pewien numer. Trzymała mnie teraz w powietrzu wiele, wiele, wiele, wiele metrów nad wodą. Będzie bomba!
-Chyba już starczy co.- powiedziała cicho Emilka dalej machając skrzydłami.
-Jeszcze tylko kilka metrów.- zrobiłam słodką minkę.
Uniosła się jeszcze odrobinkę. Rozejrzałam się. Piękne widoczki. Drzewa widzem. Iiii.. Tylko drzewa;
-Dobra. A teraz puszczaj!- krzyknęłam.
Wadera puściła mnie i zaczęłam spadać. To jest epickie! Darłam paszczę, a Emily patrzyła na mnie z góry. Zrobiłam beczkę. Po kilku minutkach lotu zderzyłam się z taflą wody. Zanurkowałam i po chwili wypłynęłam.
-To było niesamowite!! EMILY JA CHCĘ JESZCZE RAZ!- krzyknęłam, ale biała chyba nie była za tym pomysłem.
Popływałam chwilę i wyszłam na brzeg. Uśmiechnęłam się niewinnie i otrzepałam z wody tuż obok Sibuny.
-Upss.- powiedziałam i zaczęłam uciekać śmiejąc się jak psychopatka.
Zresztą nie pierwszy raz. Obróciłam głowę. Sibuna biegła za mną. Szybko zorientowałam gdzie mogę się skryć. Wskoczyłam do wody, a Sibuna zatrzymała się na brzegu. Rozejrzałam się po brzegu. Reili leżała pod drzewem. Biedaczka jeszcze jest trochu załamana śmiercią innych. Trzeba ją pocieszyć w końcu jest lato! Wyskoczyłam z wody i podbiegłam do niej. Miała zamknięte oczy.
-Nie oglądaj powiek tylko choć się pobawić!- zachęciłam ją.
Nie odpowiedziała. Za to ja już miałam plan. Pod naszymi łapami pojawiły się pnącza i uniosły do góry. Splatały się tworząc wysoką zjeżdżalnię. Popchnęłam czarną waderę i sama również skoczyłam. Rozpoczął się genialny zjazd.  Krzyczałam i śmiałam się dość głośno, więc nie zdziwię się jeśli usłyszą to po drugiej stronie lasu. Reili wydawała się nieco zaskoczona tym co się dzieje. W końcu zjazd dobiegł końca. Wpadłyśmy z prędkością torpedy do wody. Reili wypłynęła jako pierwsza. Misja wykonana generale! Czarna w końcu się śmiała. Z resztą ja też się śmiałam. I reszta na brzegu też się śmiała. Powrotnie weszłyśmy na zjeżdżalnie i powtórzyłyśmy zjazd z tą tylko różnicą, że teraz zrobiłyśmy konkurs na najzabawniejszą pozę w powietrzu. Śmiech z każdą chwilą stawał się coraz głośniejszy.
-Nina co powiesz na wyścig?- spytała mnie Reili.
-Przyjmuje wyzwanie, bo wygram.- zaśmiałam się.
Wybrałyśmy miejsca startu i mety. NA pierwszym stała Emilka, a na drugim Sibuna.
-Gotowi. Do biegu.. START!- krzyknęła Emilka, a my zaczęłyśmy płynąć najszybciej jak mogłyśmy.
Dasz radę Nina. Dasz radę. Wygrasz. Zaczynały mnie boleć łapy. Reili chyba też. Za wielką trasę wybrałyśmy. Nagle zobaczyłam metę. Przyśpieszyłam. Świat wokół mnie jakby zniknął.
-Taaak!- krzyknęłam gdy tylko minęłam metę. Wyszłam z wody i oniemiałam. Reili juz siedziała na brzegu i śmiała się w najlepsze.-Ale skąd ty?- spytałam zaskoczona.
-Wygrałam!- powiedziała i dalej zaczęła sie śmiać.
Stałam jeszcze chwilę oniemiała, a potem też zaczęłam się chichrać. Wywaliłam się na ziemię i trzymając się za brzuch śmiałam jak głupia. Reili śmiała się tuż obok mnie.
-To co powtórka?- spytałam, gdy się nieco uspokoiłam.
-Jasne?- odkrzyknęła ta i po chwili była w wodzie.
Pobiegłam za nią. Tak oto lato uczczone zostało.

Nina
Wiem, że bez sensu, ale tak mi wyszło xD Czy ktoś tu żyje na tym blogu?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz