lineart wilków stworzyła Anubis, ja pokolorowałam :D |
-Złaź stamtąd!- warknął Joysell. Jego wiecznie coś wkurzało, ale przyznam, że był całkiem, całkiem.
-Rose…
-Rosie?!- Joysell wszedł poirytowany do środka, a raczej wślizgnął się tak jak ja.
lineart wilków stworzyła Anubis, ja pokolorowałam :D |
Czemu Nina i Reili muszą budzić z samego rana? Dwa koguty z nami mieszkają. Albo budziki kto ich wie. Takie dryńńń dryńńń w formie wrzasku chyba nie posłuży zbyt dobrze mojemu umysłowi. Wygonienie ich na polowanie było dobrym pomysłem. Taak.. Cisza i spokój. Które zniknął gdy budziki wrócą z misji polowanie. Patrzyłam jak dwie wadery znikają w lesie. Wróciłam do jaskini, by mimo dnia kontynuować przerwany bezlitośnie sen.
-Hooop hoooop!!! Śpiąca królewno wstawaj!! Już nie śnij o jeleniu leży przed jaskinią!!-wrzeszczał mi ktoś do ucha ponownie przerywając sen.
Nade mną stała Pani budzik Reili. Zalatywało od niej jeleniem i... Czy mi się zdaje.. Czymś od ludzi. Co ona u licha do nich robiła. Na pogawędkę wpadła. A Nina pewnie razem z nią. Urządzały sobie ,,Jaka to melodia'' w towarzystwie człowieków. Pozazdrościć inteligencji. Zerwałam się na równe łapy.
-Gdzie byłaś??-spytałam ją podejrzliwie.
-Na polowaniu.-powiedziała dalej uśmiechnięta.
-Na pewno....-powiedziałam dając jej do zrozumienia, że wiem że była gdzieś jeszcze.
-Tylko na polowaniu sir general.-odparła ale jej oczy mówiły co innego.
Nic nie mówiąc złapałam ją za ucho i pociągnęłam na zewnątrz. Reszta patrzyła na nas ze zdziwieniem.
- Sibuna znasz spodoby, by Reili mówiła prawdę??-spytałam.
-Jasne...-na jej pyszczek wystąpił szatański uśmiech.-ale trzeba ją dobrze trzymać.
Ana pomogła mi przytrzymać Reili. A Sibuna zaczęła tortury. Łaskotki... Muahahahahaha najlepsza broń. Reili śmiała się na cały las i co jakiś czas błagała by Sibuna przestała.
-Dobra powiem- powiedziała w końcu wadera, a my zaprzestałyśmy tortur.-Byłyśmy u ludzi na imprezie i bawiłyśmy się balonami.
-Czy was do końca pokręciło?!-wstrząsnęłyśmy z Sibuną.
-Nie a co??-powiedziała Nina.
Zaprzestałam z doświadczeniem że tłumaczenie im nic nie da. Uznane to zostało za koniec rozmowy. Więc zjadłyśmy jelenia. Obiad skończony więc odpoczynek. Oczywiście nasze kochane wariatki zaczęły biegać skakać i śpiewać.
-Niedługo zima a więc..-wrzasnęła Nina.- Święta święty czas już tuż!!...
No i oczywiście Reili dołączyła. Gdy skończyła się obecna piosenka nadszedł czas na ,,Pada śnieg''. Potem nastała cisza. Powitałam ją z radością. Chwila i została ona zakłócona. Nieeee... Czemu?? Za jakie grzechy?? Zerwałam się z miejsca i rozejrzałam za jakąś kryjówką. Po chwili byłam schowana w górce liści. Nie tłumiły do końca hałasu ale było ciszej. Zamknęłam oczy. Nagle poczułam jak ktoś na mnie wskakuje. Odwróciłam się, a okazało się, że wskoczyła na mnie Reili. Zrobiła minę anioła. Moja zapewne tak nie wyglądała. Zerwałam się z miejsca, a wadera zaczęła uciekać. Biegłam za nią z chęcią zemsty. Obok Nina, Ana i Sibuna śmiały się głośno. W końcu udało mi się dorwać winowajczynie. Zasypałam ją łaskotkami. Buahahahaha mordercza broń. Jak ją ją lubie. Reili pode mną wierciła się i śmiała. Po chwili puściłam ją wolno. Schowała się za Niną.
-Następnym razem nie puszczę.-powiedziałam do niej.
-Okej okej okej okej okej -usłyszałam w odpowiedzi.
Ułożyłam się pod drzewem i puściłam muzykę z radia. Oczywiście Reili i Nina pochwyciły rytm muzyki i zaczęły śpiewać. Ale zdala ode mnie. Najwyraźniej bały się gilgotek. Hiehie. Mam spokój. Leżałam tak dalej i patrzyłam na spokojne jezioro....
*Emily*
Trochę krótko.. Ale pisze na telefonie a trzeba ożywić trochę atmosferę. Ratowniczka Emily musiała wkroczyć do akcji :) więc kto żyje, że tak spytam?? Kto napisze komentarz żyje... Ja osobiście żyje :)
Wszystkie pięć w dobrych humorach wyruszyłyśmy na poszukiwanie jakiegoś możliwe, że stałego lokum. Ana prowadziła nasz mały obchód, idąc na samym czele. Ja tryskając energią skakałam wkoło niej wyrzucając z siebie słowa niczym karabin maszynowy. Sibuna wraz z Nina i Emily szły za nami, rozmawiając o czymś. Przez moje własne trajkotanie sama nie mogłam ich usłyszeć.
- A tak dokładnie, to gdzie idziemy? - Spytałam na chwilę przystając na stałym gruncie.
- Sama nie wiem. - Westchnęła Greta, rozglądając się. Mruknęłam cicho, przystawiając nos do ziemi. Człapiąc przed siebie wyłapywałam każdy, najmniejszy zapach który zwrócił moją uwagę. Parę zajączków, jakieś niewielkie stadko sarenek - nic nowego.
- Wiecie co?..
- No? - Spojrzały się na mnie z zaciekawieniem.
-... Tak na serio, to też nie wiem gdzie iść. - Parsknęłam śmiechem. - Ale pójdziemy tędy! - Zakomunikowałam, po czym żwawym krokiem ruszyłam przed siebie.
- Reili? Wiesz co robisz? - Wtrąciła się Emily.
- Chodzi co do twojej orientacji w terenie... - Dodała Sibuna, krzywiąc się lekko.
- No moja orientacja w terenie nigdy mnie nie zawodzi! Never! - Wypięłam dumnie klate. Wilczyce spojrzały się po sobie niepewnie, jednak w gruncie rzeczy poszły w moje ślady.
*dwie godziny potem, w ciemnościach*
- Reili, to drzewo już omijamy dziesiąty raz z rzędu... - Mruknęła Greta.
- Hm? A skąd wiesz? - Przekręciłam śmiesznie łeb. - Wilczyca wskazała łapą wykreślone na korze kreski, które miały znaczyć ilość kółek, które zrobiliśmy wokół drzewa. Było ich chyba z dziesięć...
- Hmm... - Zastanowiłam się przez chwilę. - Aaa! Już wiem, gdzie iść! - Trysnęłam nagłym entuzjazmem, na co wszystkie pacnęły się solidnie w łeb. Wesoło w podskokach podążyłam inną ścieżką, która prowadziła przez gęste krzaki i zarośla.
- Idziecie? - Spytałam tak dla pewności.
- Tak, czołgamy się! - Jęknęła Emily.
- Zaraz będziemy na miejscu!
- To super, bo głodna jestem! - Dodała Nina, na co zaśmiałam się pod nosem.
Po krótkiej chwili nareszcie wygramoliłyśmy się z morderczych zarośli. Byłyśmy całe w gałązkach i liściach, jednak w gruncie rzeczy szczęśliwe, że udało się przejść.
- Okej! Teraz zamknijcie oczęcia! - Wadery niechętnie, jednak wykonały moje polecenie.
- Jak Boga kocham, jeśli przed oczami zobaczę jakąś maszkare, albo przefarbujesz mi futro... - Zaczęła Greta, jednak przerwałam jej szybko.
- Oj, nie narzekaj!... Dobra, możecie patrzeć. - Odsłoniłam im widok. Przed sobą ujrzały krystalicznie czystą wode w jeziorze, które otoczone było wysokimi drzewami. Na samym środku jeziora widniała na małej wysepce niewelka jaskinia, przy której rosła wierzba płacząca. Jej pnącza zakrywały wejście do groty, oplatając jej ściany na zewnątrz. Nad taflą wody swobodnie latały sobie świetliki, umilając pobyt w ciemnościach. Wszystkie cztery zamrugały kilkakrotnie, jakby chcąc się upewnić, czy dobrze widzą.
- Tadaaam! - Wydałam z siebie głośny okrzyk, przywracają je do świata żywych. - Podoba się?
- Pewnie! - Pisnęła zadowolona Nina.
- Teraz rozumiem... - Mruknęła Sibuna. - Nie chciałaś przychodzić tu w dzień, bo nie było by tego efektu..
- Co teraz! - Dokończyłam ze śmiechem. - Dokładnie. Dlatego ciągle łaziłyśmy w kółko. A przecież nie mogłam zdradzić wam wszystkiego od razu, bo nie było by niespodzianki. - Zamerdałam radośnie ogonem, na co wszystkie uśmiechnęły się wesoło.
- A jak my tam przejdziemy? - Spytała Nina.
- Nie ma problemu! - Zaśmiałam się, podchodząc do brzegu. Włożyłam jedną łapę do wody, rysując w niej dziwaczny znak. W momencie jakby z dna zaczęła wypływać porośnięta trawą ścieżka, która prowadziła wprost do jaskini na wysepce.
- Chodźcie. - Dałam im znak, aby szły jako pierwsze. Wilczyce truchtem przeszły dróżką przed siebie. Ja przeszłam jako ostatnia, a gdy wsystkie stanęłyśmy na wysepce, dróżka ponownie zniknęła w wodzie.
- Super! - Uśmiechnela się wesoło Nina.
- Ale ja tym razem nie zamiatam wejścia! Nie chcę mieć znowu piachu we futrze! - Parsknęłam śmiechem.
- Oj nie wiesz, do czego ja jestem jeszcze zdolna... - Na twarz Any wpłynął szatańki uśmieszek.
- Milcz, jak do mnie mówisz! Ty, ty!... - Na chwilę się zapowietrzyłam, szukając odpowiedniego słowa. - Ty sadysto!
- Ja? Sadysta!? - Wilczyca przystawiła teatralnie łapę do czoła, udając urażoną. - To niemożliwe! Jak mogłaś! - Udając, że powstrzymuje płacz wyszła z jaskini.
- Cukiereczku, czekaj! - Krzyknęłam.
- Cukiereczku?... - Odwróciła się, unosząc lekko brew z dezaprobatą. Greta jednak nie zdążyła nic więcej powiedzieć, gdyż zawiesiłam się na niej całym swoim ciężarem. Zachwiała się niebezpiecznie, a po chwili razem wpadłyśmy z wielkim pluskiem do wody. Słyszałam jak gdzieś na górze na brzegu Sibuna, wraz z Nina i Emily pękały ze śmiechu. Szybko wyłowiłam się na powierzchnię, dołączając do nich. Kolorowa wilczyca zrobiła większy rozpęd, po czym rzuciła się na mnie i zaczęła topić. Sibuna i Emily zostały na brzegu, obserwując nas i śmiejąc się do rozpuku. Nagle poczułam jak coś ciągnie mnie w dół pod wodę. Zaskoczona i trochę przestraszona zaczęłam machać łapami na prawo i lewo. Okazało do, że przez to moje wymachiwanie walnęłam Ane prosto w nos. Wilczyca puściła mój ogon, wyławiając się na powierzchnię.
- Reili! Chcesz mnie zabić, czy jak? - Zaśmiała się.
- Możliwe... - Wyszczerzyłam się wesoło. Po chwili jednak poczułam się już zmęczona i wyłowiłam się na brzeg, a wraz ze mną Nina i Greta.
Usiadłam sobie w suchej jaskini, otrzepując futro z wody. Po chwili jednak chcąc się zemścić, skoczyłam na Grete, gryząc ją po uszach. Wadera próbowała mnie zrzucić, jednak bez najmniejszego skutku. Rozochocona zaczęłam dokuczać wszystkim po kolei, skacząc po nich. Skończyło się na wojnie z Nina, z która turlałam się po całej jaskini, aż w końcu obie padłyśmy.
- Ja idę spać... - Wysapałam zmęczona. Przeciągnęłam się, po czym ułożyłam przy jakimś miękkim futerku. Nawet nie wiedziałam do kogo się wtedy przytuliłam, ale to było teraz mniej ważne.
- Dobranoc... - Powiedziałam szeptem.
- Karaluchy pod poduchy... - Dodała Emily.
- Miłych snów... - Szepnęła Sibuna. Uśmiechnęłam się po raz ostatni, pozwalając aby Morfeusz zabrał mnie do swojej krainy. Ważne było to, że mogłyśmy być tu bezpieczne.
~Reili~
Mam nadzieję, że jest okej :) Jakby komu co nie pasowało to pisać :D Miałam jeszcze wtrącić coś głupiego z mojej strony, jednak uznałam, że na dzisiaj wystarczy xd Zostawię to na inną okazję :D