Coś mnie obudziło. Jakiś hałas. Na pewno. Poderwałam łeb do góry, prawie uderzając się o sufit klatki. Prawie, ale bardzo niewiele brakowało. Przed oczami mignęło mi coś czarnego. Odruchowo odsłoniłam kły, wściekle marszcząc nos. Na pewno to nie jest dwunożny potwór. Położyłam gładko uszy po sobie. Zjeżyłam sierść.
- Jest tu ktoś?! - Klapnęłam ostrzegawczo kłami.
Odpowiedziała mi cisza. Grobowa cisza. Jakby cały świat zamarł z powodu mojej wściekłości.
Jeszcze chwila, a nie wytrzymam tutaj!
Potrząsnęłam gniewnie cielskiem i wtedy zauważyłam, że ktoś się skrył w cieniu. Czarna jak noc wilczyca, praktycznie dwukrotnie mniejsza ode mnie. W sumie, jak się zastanowić... wszyscy byli mali, wręcz szczeniakami, w porównaniu do mnie...
Jakaś zakochana romantyczka?
Uśmiechnęłam się złośliwie, widząc tatuaż na jej czole. Czerwone serduszko. Bleee... Aż się odruchowo skrzywiłam na ten widok. W zamian dostrzegłam jej kły. Czyżby wygląd jest pozorny? No tak. Słynne porzekadło ludzi - ,,Nie oceniaj książki po okładce, bo pod okładką może skrywać się bestia". Coś tam rozumiałam z ich mowy.
- Po co panna romantyczka tutaj przylazła, hm? - Posłałam jej mściwy uśmiech.
Jeśli spróbuje mnie uwolnić... Nie, jeśli to zrobi. Zrobię jej piekło.
Dlaczego? Ponieważ żądza świeżej krwi mnie przepełnia i jestem głodna ognia.
- Panna romantyczka? - Widać było po niej, że te wyrażenie ją zirytowało.
- A zacne serduszko na twoim czółku? - Zaśmiałam się szyderczo.
- Tyle, że to nie ja jestem zamknięta w klatce...
Zamilkłam, niezwykle urażona jej uwagą. Jak może być tak bezczelna?! Jak tylko się stąd wydostanę, to ją rozszarpię na strzępy! Dosłownie! Wydałam z siebie wściekły warkot.
- Po co tutaj przylazłaś?! - spytałam gniewnie.
- Może chcę się pogapić na to, jak cierpisz? Albo chcę zasmakować twojej krwi, lecz te pręty mnie troszkę ograniczają...? Nie wiem. Chyba obie te rzeczy.
Gwałtownie machnęłam ogonem i spojrzałam na nią z góry.
- Nie dasz mi rady.
- Na twoim miejscu nie byłabym taka pewna... - Ukazała białe kły w odpowiedzi.
- Jestem tego pewna. I to bardzo pewna.
Coś mi wślizgnęło do umysłu. Uśmiechnęłam się szyderczo, rozpoznając moc cienia. Potrząsnęłam łbem, z szczenięcą łatwością odpychając mackę. Takie coś nie zadziała na mnie.
Słaba coś.
- Przepraszam, ale cień na mnie w ogóle nie działa.
W odpowiedzi usłyszałam tylko gniewny warkot. Wzruszyłam barkami.
Co mogę jej zrobić w mojej obecnej sytuacji? Nic. Zupełnie nic.
Zadarłam nieco do góry głowę, by spojrzeć w stronę wyjścia. Mój ogon kołysał się na boki, długie uszy drgały, wychwytując każdy choćby najmniejszy dźwięk. Poruszałam nosem, węsząc w powietrzu.
Słabo znany zapach. Niczym intruz wkradł się do moich nozdrzy. Roślinka? Coś mi mówiło, że krąży w pobliżu jaskini-namiotu. Co to takiego mi powiedziało? Instynkt. Zawsze można zaufać tej rzeczy, bo jak dotąd mnie nie zawiódł.
- Ahm, wspólnik w postaci roślinki?
- Roślinki? - spytała wyprowadzona z równowagi tym wyrażeniem.
- Tak, zielonej roślinki.
- Nie wiem, o czym mówisz...
- Taki zielony wilk, kojarzysz?
Spojrzała na mnie nieco zaskoczona. Uśmiechnęłam się, z zadowoleniem merdając chwostem.
- I on jest tą roślinką?...
- No, a jakże! Trochę ci zajęło domyślanie się.
- Jest tu ktoś?! - Klapnęłam ostrzegawczo kłami.
Odpowiedziała mi cisza. Grobowa cisza. Jakby cały świat zamarł z powodu mojej wściekłości.
Jeszcze chwila, a nie wytrzymam tutaj!
Potrząsnęłam gniewnie cielskiem i wtedy zauważyłam, że ktoś się skrył w cieniu. Czarna jak noc wilczyca, praktycznie dwukrotnie mniejsza ode mnie. W sumie, jak się zastanowić... wszyscy byli mali, wręcz szczeniakami, w porównaniu do mnie...
Jakaś zakochana romantyczka?
Uśmiechnęłam się złośliwie, widząc tatuaż na jej czole. Czerwone serduszko. Bleee... Aż się odruchowo skrzywiłam na ten widok. W zamian dostrzegłam jej kły. Czyżby wygląd jest pozorny? No tak. Słynne porzekadło ludzi - ,,Nie oceniaj książki po okładce, bo pod okładką może skrywać się bestia". Coś tam rozumiałam z ich mowy.
- Po co panna romantyczka tutaj przylazła, hm? - Posłałam jej mściwy uśmiech.
Jeśli spróbuje mnie uwolnić... Nie, jeśli to zrobi. Zrobię jej piekło.
Dlaczego? Ponieważ żądza świeżej krwi mnie przepełnia i jestem głodna ognia.
- Panna romantyczka? - Widać było po niej, że te wyrażenie ją zirytowało.
- A zacne serduszko na twoim czółku? - Zaśmiałam się szyderczo.
- Tyle, że to nie ja jestem zamknięta w klatce...
Zamilkłam, niezwykle urażona jej uwagą. Jak może być tak bezczelna?! Jak tylko się stąd wydostanę, to ją rozszarpię na strzępy! Dosłownie! Wydałam z siebie wściekły warkot.
- Po co tutaj przylazłaś?! - spytałam gniewnie.
- Może chcę się pogapić na to, jak cierpisz? Albo chcę zasmakować twojej krwi, lecz te pręty mnie troszkę ograniczają...? Nie wiem. Chyba obie te rzeczy.
Gwałtownie machnęłam ogonem i spojrzałam na nią z góry.
- Nie dasz mi rady.
- Na twoim miejscu nie byłabym taka pewna... - Ukazała białe kły w odpowiedzi.
- Jestem tego pewna. I to bardzo pewna.
Coś mi wślizgnęło do umysłu. Uśmiechnęłam się szyderczo, rozpoznając moc cienia. Potrząsnęłam łbem, z szczenięcą łatwością odpychając mackę. Takie coś nie zadziała na mnie.
Słaba coś.
- Przepraszam, ale cień na mnie w ogóle nie działa.
W odpowiedzi usłyszałam tylko gniewny warkot. Wzruszyłam barkami.
Co mogę jej zrobić w mojej obecnej sytuacji? Nic. Zupełnie nic.
Zadarłam nieco do góry głowę, by spojrzeć w stronę wyjścia. Mój ogon kołysał się na boki, długie uszy drgały, wychwytując każdy choćby najmniejszy dźwięk. Poruszałam nosem, węsząc w powietrzu.
Słabo znany zapach. Niczym intruz wkradł się do moich nozdrzy. Roślinka? Coś mi mówiło, że krąży w pobliżu jaskini-namiotu. Co to takiego mi powiedziało? Instynkt. Zawsze można zaufać tej rzeczy, bo jak dotąd mnie nie zawiódł.
- Ahm, wspólnik w postaci roślinki?
- Roślinki? - spytała wyprowadzona z równowagi tym wyrażeniem.
- Tak, zielonej roślinki.
- Nie wiem, o czym mówisz...
- Taki zielony wilk, kojarzysz?
Spojrzała na mnie nieco zaskoczona. Uśmiechnęłam się, z zadowoleniem merdając chwostem.
- I on jest tą roślinką?...
- No, a jakże! Trochę ci zajęło domyślanie się.
_________________________
Przepraszam! Przepraszam, że tak długo ,,pisałam".
Chciałabym też powiedzieć, że chciałabym wziąć urlop na okres około miesiąca lub dwóch z czterech powodów:
1. Problemy z netem.
2. Wena coraz rzadziej się pojawia, niech troszkę odpocznie. [Zresztą nienawidzę pisać na siłę]
3. Brak czasu
4... Oczy mam zepsute, rodzice nie pozwalają mi wchodzić na neta, bo się boją, że uszkodzę bardziej wzrok.
I jeszcze raz przepraszam! *legnie przy ziemi*
Anubis
Fajna notka, ktoś jej w końcu dopiekł ;D Zaczynam lubić Anubis ;d
OdpowiedzUsuńI pytanko... Kto teraz pisze? Mogę ja?
UsuńJeśli pozwolisz to dokończę notkę Anubis...ale sądzę, że nie będziesz robic problemu...Zaczynasz lubić Anubis...szukuje się zdrada *złowrogie spojrzenie*
Usuń-Dopiekł? Prędzej cię upiekę za pomocą Anubis w piekielnym ogniu.
~Wasza Zgroza-Rosie
Ktoś teraz pisze? Bo jak nie, to ja chcę :)
OdpowiedzUsuńRacja byłaś pierwsza w ,,kolejce,, ale ci chyba nie przeszkodzę w notce, prawda?
OdpowiedzUsuńChyba, że planujecie cos z Anubis, bo chciałabym dokończyć notkę. Mogę zaczekać.
UsuńCo się stanie dalej?? Oto jest pytanie :) kto mi odpowie w postaci notki....... Fajna notka :D
OdpowiedzUsuńUm... to jak w końcu z tymi notkami?
OdpowiedzUsuńTo się narobiło :D Fajna notka :3 No ciekawe, co tam dalej się stanie ;D
OdpowiedzUsuńNo dobra, to ja piszę notkę, a po mnie możesz ty Rose. Czy jak tam sobie ustalicie, ale teraz ja bym chciała, bo dawno nie pisałam *bardzo dawno, yes* :D
OdpowiedzUsuńNo w końcu!!! a tak wgl wypraszam sobie Joysell nie jest zielony :P
Usuń