Po chwili straciła zupełnie równowagę a jej ciało opadło na ziemię.
-Anubis! Anubis! -zerwałam się na cztery łapy. Patrzyłam na nią przerażona. Czy to...czy to przeze mnie? Ja...ja nie chciałam...Co mam zrobić?!
-Anubis!!! Nie nie... -najgorsze myśli przychodziły mi do głowy. Pomogła mi...Czemu...czemu to musiało się stać? Gdyby nie ona...to...ja...bym już... Oh, dość tych złych myśli!- skarciłam samą siebie.
-Zachowaj zimną krew...-szepnęłam do siebie po cichu i przystąpiłam do działania. Przyłożyłam ucho do klatki piersiowej. Oddychała regularnie i powoli Czyli, że...ona... tylko...śpi... ona zasnęła ...a JA się nie potrzebnie ZAMARTWIAM?! Chyba jestem ostatnio za bardzo przewrażliwiona... Tyle ostatnio się działo... Zbyt wiele wrażeń jak na ten tydzień...Ale mimo wszystko zasnęła ze zmęczenia...przeze mnie...
Przyciągnęłam ją do przytulniejszego zakątka jaskini, gdzie było trochę suchej trawy. Spojrzałam na nią. Wyglądała na kogoś kto stracił całą swoją siłę i jest taki...taki...delikatny? Nie wiem czy to dobre określenie. Usiadłam obok niej i otoczyłam ją białą aurą, która przynosiła spokój oraz nową energię.
-Przepraszam. -szepnęłam jej do ucha. Wiedziałam, że mnie nie usłyszy ale mimo to przeprosiny jej się należały. Położyłam się tuż obok niej i wtuliłam się w jej futerko. Miała mięciutkie, długie brązowe futro a do tego była taka cieplutka. Otulona miłym ciepłem i po części białą aurą szybko zasnęłam.
Łąka. Kolorowa łąka na której pasą się motyle. Słońce świeci mocno i ogrzewa mnie swoim blaskiem. Zadowolona leżę wśród kwiatów oglądając przesuwające się powoli chmury na niebieskim niebie. Nagle zrywa się wiatr. Zdziwiona zmianą pogody wstaję i czuję całym ciałem miły powiew. Zamykam oczy. Gdy bryza ustaje otwieram oczy i ... widzę przed sobą daleko góry. Czerwone góry które nazywane były ''czerwonymi ziemiami''. Znów czuję nagły wicher. Czuję jak przeszedł przeze mnie czyjś cień. Patrzę w górę, w niebo i ...widzę jak jakiś ogromny cień przebija się przez chmury z nadnaturalną szybkością. Przymykam oczy, gdyż słońce mnie oślepiało i nie mogłam dostrzec tego ''czegoś''. Kolejny raz cień przemknął mi przed oczyma. Jedyne co zdążyłam dojrzeć to ogon. Czarno-biały ogon. W mgnieniu oka dolinę spowiła biała mgła. Słyszę szelest. Odwracam się. We mgle widzę czyjeś oczy. Niebieskie spojrzenie tak czyste jak woda ze źródełka.
-Kim jesteś? -pytam
-Ważne kim TY jesteś - odpowiedziało mi echo.-oraz kim MOŻESZ być... -dodało po chwili
-Kim...ja jestem...oraz kim mogę być...?
-Jesteś ogniem, nocą i czystą mocą, ale możesz też być niczym i potężnym władcą podniebnego świata...-słyszę ciche słowa.
-Ale...kim ty jesteś?
-Jestem cząstką ciebie tak jak ty jesteś cząstką mnie. Po prostu...Obudź siebie i mnie...-ostatnie słowa były ledwie słyszalne.
Mgła odeszła a ja pozostałam na łące i wpatrując się w chmury rozmyślałam nad prawdą znaczenia tych słów.
~~♥~~
THE END
~~♥~~
Uff...w końcu koniec. Coś za szybko mija ta kolejka. Mam nadzieje, że inni szybko wrócą z urlopu bo pisanie bloga w pięć osób chyba nie wystarczy.
Dobra to życzę wam weny c;
I piszcie powoli! ;D