niedziela, 18 sierpnia 2013

Droga do domu?

Drzewa waliły się z łoskotem, iskry sypały się i przez dłuższy moment zajęty byłem uskakiwaniem przed nimi. Ochłonąłem wreszcie i spojrzałem trzeźwo na Amree'go.
-Co ty ku*wa wyrabiasz?!
-O, nauczyłeś się nowego słowa na k? Brawo- odparł i kontynuował powalanie drzew.
-Ale...no, no nie rób tego!
-A jak mam się ciebie pozbyć?
-Haha. Miły jesteś. Chodzi o to... ja chyba... mogę zrobić to sam.
-Posiadasz moc wody? Albo natury?
-Nie ja...
Opowiedziałem mu o tym jak pod jego bratem otwarła się ziemia i jak sam wpadłem do podobnej dziury i po wielu godzinach lizania ran w końcu  spróbowałem zmusić grunt pod łapami by wypchnął mnie na powierzchnię i o tym jak w końcu zrozumiałem, że także posiadam moc.
-Masz moc ziemi. Nigdy o tym nie słyszałem...prócz oczywiście mojego brata, choć jego jest słabsza-mówił w zamyśleniu-  możesz spróbować stworzyć most. Albo coś w tym rodzaju. Cóż mogłeś powiedzieć wcześniej. Nie musiałbym robić tyle syfu-dodał zgryźliwie.
Poszedł ze mną na wybrzeże. Niebo przesłoniły sine chmury i ciepłu wiatr szarpał naszą sierścią.
-Jak... mam to zrobić?- spytałem.
-Po prostu pomyśl o tym o czym chcesz, żeby się stało z gruntem.
Podszedłem niepewnie do wody. Delikatnie obywała moje łapy. Uniosłem jedną delikatnie i... postawiłem ją na powierzchni wody. Pod nią utworzyła się maleńka wysepka z piasku Uniosłem drugą łapę i śmiejąc się postawiłem ją dalej. Przeszedłem tak kilka kroków i z uśmiechem na paszczy odwróciłem się do Amree'go. Zamarłem. Nie było go tam. Przede mną stał jego brat. Nie miałem gdzie uciekać tym razem. Jego wargi zadrżały, z gardła dobył się głuchy warkot. Piasek na plaży zawirował i pomknął w moją stronę. Przygotowałem się i odbiłem od siebie tworząc z niego tarczę. Wilk uderzył we mnie falą morskiej wody która zalała mi oczy i oślepiła mnie, lecz nie zmyła z mojej prywatnej wysepki. Szczeknął i rzucił się poprzez fale prosto na mnie. Niebo przecięła błyskawica. W jej świetle ujrzałem kołującą nad nami bestię. Z lasu dobył się skowyt. Connor. 
Josell zacisnął szczęki na moim gardle.

2 komentarze:

  1. O Matko, grubo :O zUy Joysell jak zwykle wszystko psuje :c Kolejna walka się szykuje? Trzeba nakopać sierściuchowi do tyłka :D Fajna notka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Słychać mnie? :D Idę na pomoc Wiewióreczce!!! xd Wieczorem coś dodam ;)

    OdpowiedzUsuń