piątek, 23 sierpnia 2013

Wewnętrzny smok.

Czy Sibuna zwariowała?! Używać mocy ognia, kiedy jest się mokrym?! Przecież to niemal samobójstwo, które by się dokonało, gdyby w pobliżu nie było innego smoczego wilka!
- Szlag by to! - warknęłam i zaciągnęłam ,,stracha na wróble" z powrotem do jaskini.
Powiodłam po wszystkich ,,towarzyszach" wzrokiem pełnym wściekłości. Machnęłam gwałtownie ogonem i zaczęłam grzebać w ziemi w poszukiwaniu kamieni.
Anubis. Wypuść mnie.
NIE!
Dlaczego?
Bo nie chcę, by oni wiedzieli o tobie, Slyth.
Odpowiedziało mi ciche westchnienie wewnętrznego smoka. Zirytowana do granic możliwości pacnęłam w ziemię, uwalniając magię natury. Po chwili miałam przed sobą górę różnokolorowych kamyków.
- Na co jeszcze czekacie?! Wypad mi na zewnątrz! - warknęłam na resztę, która nadal była w jaskini.
- Ale...
- Jazda mi stąd już! - wrzasnęłam.
Nie chciałam, żeby w tym uczestniczyli, bo wiedziałam, że zaraz by mi przeszkodzili. Obserwowałam, jak niechętnie odchodzili. Widocznie polubili Sibunę. Aż za bardzo, biorąc pod uwagę, że jesteśmy całkiem inne od nich.
Kiedy ostatni wilk wyszedł, zaczarowałam nocną barierę na wejście. Każdy, kto próbuje przejść, będzie wysłany w inne miejsce w promieniu dwóch kilometrów. Przywołałam mnóstwo ognia, które skierowałam na kamienie. Zaczęłam cicho nucić rodzinną pieśń.

Ignis to po łacinie ogień,
moich krewnych korzeń.
Smocza krew we mnie płynie,
każdy dziedzic z tego słynie.
Niech Flammifera złota twą duszę odnajdzie,
a kamień drugie oblicze wtedy szybko znajdzie. *

Z płomieni oraz lawy powstałej z stopionych kamieni zaczął wynurzać się Slyth. Z lekkim uśmiechem obserwowałam, jak przyjmuje materialną formę. Był bordowo-biały. Gdzieniegdzie widniały neonowe kółka w kolorze zielonym. Pazury także były w tej rzucającej się w oczy barwie. Potrząsnął kudłatym łbem i postawił uszy na sztorc, składając pierzaste skrzydła. Spojrzał złotymi ślepiami na mnie i zmarszczył śmiesznie nos.
- No w końcu! Zacząłem nawet sądzić, że nie wypuścisz mnie jednak...
- Och, zamknij się. Ogrzej ją. - Wskazałam łapą na nieprzytomną białoniebieską kulkę.
- Immo mulier.**
Slyth przeciągnął się leniwie i legł na boku. Długim ogonem przyciągnął do siebie młodszą dziedziczkę smoczej krwi, która wręcz ginęła w nim, bowiem była dziwnie malutka w porównaniu do niego. Bowiem smok ledwie się mieścił w jaskini i był trzykrotnie większy ode mnie.
Po jakimś czasie kuleczka się obudziła i niemrawo wtuliła się w ogon Slytha, nieświadoma tego. Ciepło ciała smoka uzdrawiało smocze wilki, ale nie leczyło ran. Kiedy nosicielka uwalniała go, miast przemieniać się w niego, traciła więcej wigoru. Potrząsnęłam sennie łbem i tylko dzięki sile woli utrzymywałam się w siedzącej pozycji.
Moje ślepia uparcie utkwiły się w kulce, która po chwili całkiem się rozbudziła i z piskiem odskoczyła od gada. Widać było po niej, że się przestraszyła.
- Sibuna, poznaj mojego wewnętrznego smoka, Slytha.
- W-wewnętrznego...? - Spojrzała na mnie zdezorientowana. - Jakiego wewnętrznego smoka?
Ta jej niewiedza mnie całkiem zaskoczyła.
Czyżby nie wiedziała o dziedzictwie naszej rasy?
Najwidoczniej tak.
- To ty nie wiesz o naszym dziedzictwie?! - Nie ukrywałam tego, że jestem zaskoczona.
- N-nie... - Skuliła się i teraz bardziej przypominała kulkę niż dotąd.
Potrząsnęłam łbem i lekko się zachwiałam, ale w ostatniej chwili ustawiłam łapę tak, aby nie upaść na twardy grunt.
Slyth.
Dobrze, Anubis.
Po tych słowach spłonął się, zostawiając po sobie kupkę popiołu oraz wspomnienie tego, że był tutaj. Odetchnęłam głęboko, ciesząc się, iż zostałam pozbawiona czynnika odbierającego mi energii.
Przepraszam, że tak długo byłem na zewnątrz.
Nic się nie stało.
Anubis, przecież wiesz, jak ryzykowne to może być.
Przestań już.
Pfff... Nie myślisz w ogóle o sobie!
Powiedziałam coś?!
Odpowiedziała mi cisza. Przymknęłam ślepia i po chwili spojrzałam na Sibunę. Jej wzrok mówił wszystko. Wyglądałam na wyczerpaną, to wiedziałam. Wiele bym dała, abym mogła oddać się w objęcia Morfeusza. Wiedziałam, że chwilowo nie mogę.
- Ty też masz wewnętrznego smoka. Samca czy samicę, tego nie wiem. Smok daje nam siłę i dzięki temu jesteśmy najlepszymi wilkami ognia. Jedynym minusem tej mocy jest... wyjątkowa nadwrażliwość na wodę. Byłaś mokra, kiedy używałaś smoczej magii, co było czynnikiem twojej ,,choroby"...
Odetchnęłam ciężko i ani się spostrzegłam, leżałam nieprzytomna na ziemi. Nocna bariera powoli zanikała, przepuszczając światło słońca. Niebo zdążyło się rozpogodzić.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 * Wierszyk autorstwa drogiej Sibunki. Dziękuję ci za tak cenną pomoc!
** Immo mulier - (łac.) Tak jest, pani.

Macie tutaj Slytha. A tak dla przypomnienia jego wyglądu ;p

9 komentarzy:

  1. Sibunka wielce nieświadoma. Może w końcu co nie co dowie się od Anubis ;*
    Już ja sobie wyobrażam tego smoka....Ojeeju...xD
    A na obrazku był taki malutki...Cieszę się, że wykorzystałaś mój wierszyk ;D
    ~Sibunka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo była wtedy czteromiesięcznym szczeniakiem, więc pewnie wiele nie zrozumiała ze słów matki.
      Och, naprawdę Slyth wydawał się malutki?
      Wierszyk... Nie miałam serca, by nie wykorzystywać...

      ~Anubis

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
  2. Smoki... smoki wszędzie :D Ciekawie ;) Szkoda, że smoki odbierają energię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może normalne nie, ale wewnętrzne tak ;p

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. Spoko ;) Fajnie to opisałaś. Wszystko byłem w stanie sobie wyobrazić ;D

      Usuń
  3. A i jestem ciekawa kto wpadł w twoją czarną dziurę przed wejściem do jaskini... *patrzy znacząco na Connora* XD ;P

    OdpowiedzUsuń