poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Smoczysko

Nie chciałem być zaciągnięty z Connorem przez resztę wilków. Nie lubiłem ich i śpieszno mi było za morze skoro wreszcie odkryłem w jaki sposób mogę tam dotrzeć.W dodatku skoro już miałem problem ze smokiem to chciałem to wszystko szybko załatwić, a nie tka na łapu capu.
Nie mogę tak. Miałem się spotkać z potworem i Connorem na wybrzeżu, ale czekałem już dłuższy czas i nie było śladu ani wilka ani smoczyska. Było, nawiasem mówiąc dość straszne. To znaczy- nie było jakąś okropną kreaturą, to jego podobieństwo do mnie tak przerażała.
Posłyszałem gwałtowny szum jakby tysiąc ptaków zerwało się do lotu, lecz to tylko szerokoskrzydły smok począł kołować nade mną. Poczułem jak powiew powietrza delikatnie unosi mnie w górę. Nade mną rozległ się łagodny śmiech. Bestia wylądowała a ja upadłem ciężko obok.
-Witaj- rzekł miękko smok.
-E... siema.
-Gdzie twój krewniak?
-Jaki... że CO?
-Connor.
-Że powtórzę: że CO?!
-Tak niewiele wiesz?- stworzenie przeciągnęło się i wstrząsnęło swoim ogromnym łbem. Wszystko starało się robić tak tajemniczo, żeby chyba mnie onieśmielić.
-Tak. Jeszcze dwa dni temu ten skunks nie był moim krewniakiem.
-Jesteście spokrewnieni. Bardzo daleko. Ojciec twego dziada mieszkał nad jeziorem Neo. Na ziemiach Błyskawic.
-Czego? Nie kumam. Wolniej.
-Błyskawie były istotami panującymi nad burzami. Były to wilki, smoki, ptaki i inne. Żyły zgodnie dopóty władca smoków- Mias zaczął walczyć z alfą watahy Błyskawic- Bloori. stworzenia różnych rodzajów opowiedziały się po różnych stronach. Walczono zaciekle, aż pozostały jedynie dwa wilki i garstka smoków- w tym ja. Tronido. Wszystkie stąd odeszły i połączyły się z innymi gatunkami. Zostałam by strzec tajemnicy naszego dziedzictwa. Wilki przyłączyły się do rożnych watah i tak krew Błyskawic dotarła do jedynych dziedziców- ciebie i Connora. Odnalazłam was. To było moje zadanie. Ziemie Błyskawic są przeklęte dla każdego kto nie jest z ich gatunku i nie jest im przyjacielem. Bez względu na to jak szczęśliwy się tu czuje czeka go niebezpieczeństwo. Chmury się zbierają.
Złapałem się na tym że słucham jej z otwartym pyskiem. Szybko go zamknąłem. Zmarszczyłem czoło.
-Jeśli mówisz, że Błyskawice panują nad burzą... to my także?
-Tak. I to burze dają wam moc.
-Świetnie...- zacząłem się cofać. Ten smok majaczył! Nie mogłem przecież. Miałem rodzinę i musiałem do niej wrócić. Nie zostanę tu z powodu jakiegoś głupiego dziedzictwa!- Bardzo mi przykro, ale muszę zmykać...
I skoczyłem w las. Ledwo przebiegłem parę metrów, a wyrżnąłem łbem w drzewo. Wstałem, otrzepałem się i rozejrzałem. Obok mnie właśnie wstawał z ziemi Connor. Obok niego po żółtym piasku dzielnie dreptała tłusta, czerwona mrówa.

2 komentarze:

  1. MRÓWKAAAA! *piszczy* A tak wgl. to świetna notka ;D Lepiej bym tego nie opisał :D No to teraz moja kolej ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Lanay nas nie lubi i chcę uciec :( ale wróci, na pewno :D Notka super ;)

    OdpowiedzUsuń