czwartek, 29 sierpnia 2013

Polowanie



Nie zdążyłam powiedzieć nic więcej, a sylwetka Connora mignęła mi przed oczami i znikła w najbliższych zaroślach. Wzruszyłam bezradnie ramionami i powróciłam do reszty. Po ostatnim… imprezowaniu z  butelkami, czułam jakby ktoś co chwilę walił mi po głowie. Warknęłam z irytacją i ułożyłam się w cieniu jednego z drzew. Kątem oka dostrzegłam sylwetkę Sibuny, oraz Anubis, które  leżały  w jaskini.
Westchnęłam głęboko, przewracając się na drugi bok. Za nic w świecie błoga nieświadomość nie nadchodziła. No kaman, to tylko dziesięć minut krótkiej drzemki.. No, może góra dwadzieścia.
- Nuuudzi mi się. – Zawyłam przeciągle. Wszyscy przewrócili tylko bezradnie oczami.
- Znajdź sobie jakieś pożyteczne zajęcie. – Ucięła Scythe. Przez chwilę jak głupia wpatrywałam się we własne łapy, aby po chwili wyskoczyć w górę niczym z procy.
- Wiem! Zaśpiewam wam coś!
- Nie! – Krzyknęli, na co cały mój entuzjazm rozpadł się na tysiące małych kawałeczków. Ponownie opadłam na ziemię.
- No to… O! Wiewiórka! – Pisnęłam radośnie, goniąc za rudym towarzyszem. Wskoczyłam w zarośla, tracąc z oczu resztę. Nie przejmując się zbytnio jak daleko idę i gdzie idę, dalej wesoło podskakiwałam za wiewiórką.
- Wiewióreczko! Taś, taś wiewióreczko! – Przystanęłam na chwilę w miejscu i rozejrzałam się po okolicy. Znajdowałam się w samym środku gęstego lasu. Promienie słoneczne z wielką trudnością przebijały się przez baldachim z liści. Na dodatek, moja wiewiórka gdzieś znikła, zostawiając mnie całkiem samą.
- Troszku creepy. – Jęknęłam, ruszając przed siebie.
       Nagle usłyszałam przeraźliwy, budzący strach i przerażenie odgłos. Krzyknęłam, wspinając się na drzewo. Chyba połamałam wtedy połowę gałęzi, ale to już szczegół.
- Kto tu jest!? Uprzedzam: Wychodź z rękami w górze pedofilu! – Zmrużyłam ślepia, rozglądając się bacznie na wszystkie strony. W ten jak z bicza strzelił, olśniło mnie.
- Głodna przecież jestem. – Pacnęłam się łapą w czoło i ześlizgnęłam się z drzewa. Oczyściłam futro z resztek gałęzi i liści, i rozpoczęłam poszukiwania pożywienia.
       Przyłożyłam nos do ziemi i zaczęłam węszyć. Po chwili wyłapałam trop sarny. Uradowana do granic możliwości, podążyłam nim. Dotarłam tym sposobem do samotnego osobnika. Był stary i schorowany. Skryłam się w krzakach i czekałam na odpowiedni moment. Gdy ofiara zbliżyła się dostatecznie blisko, skoczyłam wgryzając się jej w szyję. Sarna padła. Oblizałam kły i uśmiechnęłam się triumfalnie.
- Teraz tylko zataszczyć do jaskini. – Machnęłam zadowolona ogonem. Nagle wyczułam jeszcze jeden, nie obcy mi zapach. Był dostatecznie blisko, że mogłam go zobaczyć.
- O w dupę. – Wytrzeszczyłam oczy ze strachu. Mój mózg podpowiadał mi jedno: uciekać!


~Reili~

1 komentarz:

  1. Heh Reili=kłopoty xD
    Ja tam dobrze wiem kogo ty spotkałaś...ale tym razem nie będę cię szukać ;D
    ~Sibunka

    OdpowiedzUsuń