niedziela, 10 listopada 2013

Baloniki

   Ten sen był taki piękny. Skakałam sobie po łące pełnej kwiatuszków, obok płynęła spokojnie rzeczka, na niebie świeciło słoneczko... Żyć, nie umierać.
        Wyskoczyłam rozmarzona w górę, robiąc obrót, a następnie spadając na mięciutki dywan z niebieskich kwiatów. Zaczęłam machać łapami, udając, że pływam. Przewracałam się z boku na bok, turlając w morzu kwiatów. Nawet teraz po tym pływaniu mogłabym powiedzieć, że zamiast czarna w zielone znaki jestem cała niebieska.
- Rany, rany... - Mruknęłam pod nosem, otrzepując się z niebieskich płatków. Podeszłam bliżej strumyczka, siadając sobie przy nim. Zadowolona, zaczęłam pazurek kreślić na tafli wody różne znaki. Nagle usłyszałam jakiś dziwny dźwięk podobny do chrapania.
Chwila, ktoś tu śpi?
Zaintrygowana szybko wstałam z ziemi, rozglądając się. Mimo, iż nie widziałam aby ktoś w pobliżu uciął sobie małą drzemkę, nadal słyszałam natrętne odgłosy chrapania.
Ja chyba nikogo do mojego snu nie zapraszałam...
        Nagle jakby wszystko zniknęło, a pojawiła się rzeczywista rzeczywistość. Otwarłam lekko powieki, mrugając nimi szybko. W ten zorientowałam się, że jakoś trudno mi oddychać. Przekręciłam łeb (z trudem), a najlepsze było to jak ujrzałam śpiącą Nine, która nawet nie była świadoma tego, że mnie przygniata.
- Nina! Zejdźże... Ze... Mnie! - Wysapałam, odpychając wilczyce łapą, jednak ona tylko mruknęła pod nosem jakiś tekst o ciastkach, po czym przewróciła się na drugi bok. Zrezygnowana wyczarowałam kilka pnączy, które uniosły Nine w górę. Nie miałam robić nic głupiego, jednak cóż by to był za początek dnia bez mojej głupoty? Rozkazałam pnączom, aby przeniosły wilczyce nad wodę i wtedy... Puściły. Kolorowa waderka zaczęła machać łapami na wszystkie strony. Wyłowiła się szybko z wody, rozglądając wystraszona. Gdy jednak ujrzała mnie, turlającą się po ziemi ze śmiechu, przybrała minę obrażonej.
- Prze...przepraszam... - Wysapałam, ocierając łezki z kącika oka.
- Tyyy! - Warknęła, łapiąc mnie za futro i wwalając do jeziora. Wybuchłam głośnym i niepohamowanym śmiechem, a wraz ze mną Nina.
- Co tu się dzieję? - Z jaskinki wyszły kolejno Sibuna, Greta i Emily. Zdezorientowane przyglądały się nam i naszej zabawie.
- To wy tak hałasujecie z rana. - Stwierdziła zrezygnowana Greta. - Czy dacie się chociaż raz wyspać? - Obie z Nina spojrzałyśmy się po sobie, a następnie jednocześnie rzekłyśmy:
- Nie!
- Masz ci los z tymi dwoma... - Sibuna pokręciła z politowaniem głową, siadając na trawie.
- Następnym razem zakleimy wam pyski. - Powiedziała Emily, chichocząc pod nosem.
- Może skoro macie tyyyle energii, to skombinujecie coś na śniadanie? - Wtrąciła się Ana z lekkim uśmieszkiem.
- No problemo! - Wyszłam na brzeg i otrzepałam futro z wody. Nina podążyła w moje ślady i już po chwili siedziałyśmy obie suche na brzegu i gotowe do pracy.
- Agencie Nino. Idziemy?
- Aiai! - Zasalutowała. Zachichotałam cicho pod nosem, rysując na tafli ten sam znak, co wcześniej. Po chwili z dna jeziorka zaczęła wyłaniać się dróżka.
- Chodźmy! - Zawyłam wesoło, przebiegając po niej jako pierwsza. Za mną w te pędy podążyła zadowolona Nina. Greta, Sibuna i Emily zostały na wysepce obserwując z lekkimi uśmiechami na pyskach nasze poczynania. Szybko wskoczyłyśmy w krzaki, omijając napotkane na naszej drodze przeszkody. To raz musiałyśmy przeskoczyć przez jakąś zwaloną kłodę, albo przejść przez gęste zarośla.
      W końcu po jakimś czasie udało nam się wyjść na otwartą przestrzeń. Znajdowałyśmy się na jakiejś małej polance, którą oświetlały ciepłe promyki słońca. Zamknęłam na chwilę oczy, wzdychając głęboko. Jak ja kochałam naturę! Wszystko, co było jej częścią. Pajączki, ptaszki, inne małe żyjątka, słoneczko, deszczyk. Mogłabym wymieniać jeszcze z jakieś parę godzin, no ale jednak nie mam czasu.
- Nina, wiesz co? - Zagadnęłam po chwili.
- No? - Waderka przekrzywiła śmieszne łeb.
- Chodźmy do świata ludzi! - Wyskoczyłam wesoło w górę, a Nina razem ze mną, jednak po chwili jej entuzjazm znikł.
- Ale jak to do świata ludzi? Przecież mogą nas złapać i zrobić z nas wycieraczki z pięknym, wygrawerowanym napisem "WELCOME TO HOME" ! - Pisnęła, kuląc ogon.
- Wiesz... Masz rację... - Zatrzęsłam się, udając przestraszoną. - Ale my jesteśmy magicznymi wilkami! - Odparłam po chwili z nowo nabytym entuzjazmem.
- I? Co w związku z tym?
- Mogą nam naskakać! - Objęłam ją łapą. - Będzie okej, jakby co to winę zwalę na siebie... Bo to będzie moja wina... - Podrapałam się po głowie, zastanawiając głęboko nad sensem tych słów.
- Okej, więc chodźmy! - Zaśmiała się Nina. - A w którą stronę?
- Obojętnie którą. Tak, czy siak i tak zapewne w którymś momencie wyjdziemy na koniec lasu, gdzie jest droga, która prowadzi do ich świata. - Powiedziałam, a kolorowa waderka kiwnęła głową. Pobiegłyśmy przed siebie, czując jak wiatr wplątuje się w futro rozwiewając je na wszystkie możliwe strony. Mi to nie przeszkadzało. Bo niby czemu? 
       Po jakimś czasie dotarłyśmy do granicy między lasem, a drogą. Tylko jedna dziwna rzecz była w tym, że od dłuższego czasu obie słyszałyśmy głośne śpiewy. Może jakiś festiwal?
- O, ale fajnie! Ludziory też umieją śpiewać! - Pisnęła zachwycona Nina. - To ja też zaśpiewam! AAA!.. - W tym momencie, w którym wilczyca miała wydać z siebie dźwięk moja łapa znalazła się na jej pysku.
- Ciii... Jeśli nas usłyszą, to serio zostaniemy wycieraczkami z napisem "WELCOME TO HOME". Mam lepszy pomysł, zaczekaj tu na mnie, dobrze? - Uśmiechnęłam się, a wilczyca kiwnęła głową. Szybko zniknęłam w krzakach zmierzając w stronę zbiorowiska ludziów.
        Nie minął kwadrans, a wesoła wróciłam z dwoma dużymi.. bal..balonami, tak! Właśnie tak to się nazywa.
- Trzymaj. - Podałam Ninie jednego.
- Co to? - Zrobiła dziwną minę, oglądając przedmiot ze wszystkich stron.
- Uważaj tylko, żeby nie zajechać pazurskiem, bo pęknie. - Zachichotałam.
- A co my mamy z tym zrobić?
- Paczaj się... - Najdelikatniej jak tylko mogłam rozwiązałam czerwonego balona... z helem... i wdychnęłam sobie trochę helu z niego.
- Pacz, gadam jak Alvin! Haha!
- No! Ja też! - Wyszczerzyła się Nina, śmiejąc się. Po chwili obie turlałyśmy się po ziemi, nie mogąc złapać oddechu.
- ŻELAAAZO, ŻELAZO, ŻELAZOOOO! - Zawyłam na cały las.
- Czekaj, mam lepszy pomysł! Uważaj, bo dyryguje, ahaha! - Uciszyła mnie i uniosła łapę.
- Oo, wiem już, wiem! Ekhem... Święta, święci czaaas już tuuuż, więc się baw, a czaaasem wzrusz! Grzecznym teraz muuusisz być, by najszybciej mogły przyjść! Maże by raz przeeeżyć lot! Jaa poproszę huuula hop! Nie możemy czekać dłużej święta bądźcie juuuż! - Wydarłyśmy się na cały las, po czym padłyśmy na ziemię.
- Jaaaka faza ej w głowie mi się kręci! - Wstałam z ziemi, chwiejąc się na boki.
- Noo ahahaha!
- Nossa, nossa kup se kabanosa! - Zaśpiewałam, ponownie wdychając trochę helu. Dalej już jednak nie dałam rady. Za bardzo kręciło mi się w głowie.
- Reili! Jaki odlot!
- Haha! Wyobraź sobie "Nina-balon" - Powiedziałam, znowu zanosząc się śmiechem.
- Ej bo my miałyśmy zapolować, nie?
- Noo.. - Pokręciłam głową. - No miałyśmy, ale.. dobra, idziemy! Nie możemy zawieść reszty! To nasza misja! - Wypięłam dumnie klatę walcząc z nudnościami i obrazem, który falował mi przed oczami.
- Ale ja nie wstanę... - Jęknęła Nina.
- To cię podniosę! Bez skojarzeń...
- Ej! Dobra, wstanę sama... - Powiedziała, zwlekając się z ziemi. Zachwiała się niebezpiecznie, wpadając wprost na mnie. Wtedy nie mogłam wytrzymać i znowu wybuchłam śmiechem.
       Minął jakiś dłuższy czas, zanim obie odzyskałyśmy zdolności ruchowe. Ból głowy, nudności, falujący obraz, napady kaszlu odpuściły sobie i poszły w niepamięć. Odetchnęłam głęboko, spoglądając się na kolorową wilczycę.
- U mnie jest okej. A u ciebie? - Spytała.
- U mnie też. - Kiwnęłam głową, usilnie powstrzymując napad śmiechu. Zamiast jednak napadu śmiechu, postanowiłyśmy obie zaśpiewać "waka, waka". Tak więc zrobiwszy, poszłyśmy W KOŃCU coś upolować.


~Reili~

Dziękuję wszystkich, który pokazali mi kiedyś co to jest "balon z helem" xD

4 komentarze:

  1. Pogieło cię bardziej niż mnie w poprzedniej notce xDD Nossa nossa kup se kabanosa!! xDD ŻEELAAAZOOO xD Najpierw AAAWOOKAADOO teraz ŻEELAAZOO xDD A balony z helem powalające :D Święta święty czas już tuż..... xDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. *jest nieżywa - brak komentarza, bo trup. Umarła z powodu śmiechu*

    OdpowiedzUsuń
  3. Niiieeeeeeee Amubis nie umieraj *udaje że reanimuje* xDD nie rób tego.. Nina tyle jeszcze razu musi zostać przez ciebie pogoniona xDD

    OdpowiedzUsuń
  4. hhhahahahah ;D mam banana na paszczy i najwyraźniej nie zamierza on schodzić, przez kolejne pół godziny ;D ŻELAZOOOO hahahah. Nossa nossa kup se kabanosa mnie powaliło. Spadłem z krzesła. Dosłownie xd

    OdpowiedzUsuń