niedziela, 12 stycznia 2014

Opiekunka?!

Dzień zaczął się normalnie. Pierwszy raz Reili i Nina nie obudziły nas wcześnie. Może dlatego, że same spały do południa. Oczywiście gdy wyszły na zewnątrz, ma śnieg znowu obudziło się ich prawdziwe ja. Ja wariatki. One są grzeczne tylko wtedy gdy śpią. Ale teraz jest śnieg. Na wiosnę pewnie się trochę uspokoją. Wadery biegały jak codzień, jedna w drugą celując śnieżką. Jeszcze trochę i sobie sanki znajdą. Ale jeśli mnie trafią to... Pożałują. Sibuna obok mnie siedziała zwarta i gotowa, obserwując Reili i Ninę. Najwyższy stan gotowości w przypadku trafienia. W końcu wilczycom znudziła się bitwa na śnieżki. Siadły na śniegu obok Any. Chyba myślą co robić.
-Wiem! Nie jednak nie wiem!- wrzasnęła Nina.
-To...- zaczęła Reili.
-Nie wiem! Ale jednak wiem!
-Nina posłu.....
-Jednak wiem!
-Możesz posłuc.....
-Nie wiem!
-Przymknij się i posłuchaj!- powiedziała w końcu Reili i rzuciła w waderę śnieżką.
Dobry strzał. Trafiła Ninę prosto w kolorową buźkę. Ta otrzepała się i spojrzała na nią.
-Może w końcu ulepimy tego bałwana?- zaproponowała czarna.
-TAAK!- krzyknęła Nina.
W końcu było ciszej. Rozejrzałam się. Ani żywej duszy na drugim brzegu. W końcu się zdrzemnęłam.....
Ze snu wyrwało mnie uderzenie w głowę. Szybko ją podniosłam. Widziałam tylko biel. Nieee! Jestem niewidoma. Dotknęłam łapą oczu. I na co ta panika to tylko śnieg. Starłam go i rozejrzałam się. Reszta biegała i śmiała się. Aaa. Wojna znów się zaczęła. Wstałam i ulepiłam kuleczkę. Rzuciłam w stojącą najbliżej Anę. Trafiłam. Dołączyła szybko do gry. Ganiałam się z resztą. Trudno unikać jest te kulki. Sibuna zamachnęła się i rzuciła śnieżką w Ninę. Jednak rzuciła za mocno. Śnieżka poleciała na drzewo. Nagle usłyszałyśmy jak ktoś spada z drzewa. TAM KTOŚ BYŁ?! Nagle z drzewa spadł mały wilczek. Taki słodki ciemnoszary. Wylądował na ziemi, szybko się podniósł i spojrzał na nas swoimi wystraszonymi paczęciami. Otoczyłyśmy go kołem. Patrzył na nas, a my na niego.
-No cześć! Zgubiłeś się mały!- powiedziała Nina.
-Nina panuj nad sobą! Straszysz go!- powiedziała Ana.
-Panuje!
-EEELSAAAA!!- krzyknął nagle mały.
Rozejrzałyśmy się. Nikogo nie widać. Ale kto to ta Elsa? Zaraz się pewnie dowiemy. Nagle z krzaków wyskoczyła brązowo- różowa wilczyca o paczałkach niebieskich. Raczej prawie dorosła wilczka. To pewnie Elsa. Za nią obok szarego wilczka skulił się drugi brązowy o oczach czerwonych. Też słodki. Elsa warczała na nas, ale czułam, że nie pewnie.
-Cześć zgubiliście się.- powiedziała jeszcze raz Nina.
Młoda zamilkła i spojrzała na nas. Widać, ze nam nie ufa. Staliśmy tak chwilę w ciszy.
-Jak się nazywasz?- spytała Reili, ale jej też odpowiedziała cisza.
-Nie musicie się nas bać.-powiedziała Sibuna.
Wilczka troszkę się wyluzowała. Jeszcze chwilę stała, ale potem usiadła.
-Na pewno można wam ufać?- spytała.
-TAAK! Bo my jesteśmy łagodne jak te smaczne baranki. -powiedziała Reili.- Nazywam się Reili. A to Sibuna, Nina, Annagret i Emily.
-Jestem Elsa, a to Kris i Eskel.
-Jesteś ich opiekunką?- spytałam z ciekawości.
-Opiekunka?? Nie do końca. Raczej starsza siostra.- odpowiedziała Elsa, a Eskel siadł obok niej. Przyglądał nam się z ciekawością.
-Siostra. To wszystko jasne. Gdzie wasi rodzice?-kontynuowałam
Odpowiedziała mi cisza. Elsa zwiesiła głowę.
-Dobra nie było pytania. Zostaniecie z nami?- spytała Sibuna.
-No nie wiem......
-Elsa zostańmy!!- krzyknął nagle Eskel.
-Jeszcze nie dawno się ich bałeś.- odparła siostra, a my nie wtrącałyśmy się w rodzinną rozmowę.
-Dostałem śnieżką od nich miałem prawo. Ale już się nie boję.
-Przemyślę to.
-PROSZEEEE.
-Powiedziałam.
Kris dalej cicho siedział za Elsą. Ciekawe jakie on ma zdanie. Ale jest też pewnie przyzwyczajony do kłótni rodzeństwa.
-Jeśli się nie zgodzisz będę cię męczył- powiedział Es i wskoczył Elsie na plecy i zaczął ją ciągać za uszy. - Będę złośliwy.
-Już jesteś.
-Ale będę bardziej.
-No dobra....
-TAAK! UWIELBIAM CIĘ!- krzyknął młody i zaczął, biegać skakać.
-Szkoda, że tylko wtedy, gdy zgadzam się na twe prośby.- cicho powiedziała Elsa.
Nina i Reili wróciły do bałwana. Eskel dołączył do nich. Założę się, że się bardzo do nich przywiążę. Po chwili świetnie się bawili. Elsa leżała niedaleko nas, a obok niej cicho siedział Kris. Jakie nieśmiałe wilczątko. Eskel nagle podbiegł do rodzeństwa.
-Kris no chodź.-powiedział wesoło, ale brat dalej siedział w miejscu.
-Kris nie możesz siedzieć tak ciągle obok mnie.- dodała Elsa.
Mały niechętnie wstał i poszedł za Eskelem. Z początku nie miał ochoty na zabawę, ale po kilku minutach biegał i śmiał się jak reszta. Z wielką chęcią pomagał robić igloo. Fajnie. Elsa ma troche wolnego od opieki nad braćmi, bo znalazła opiekunki. O ile Ninie i Reili nie znudzi się zabawa w śniegu i nie wpadną na pomysł odwiedzin u człowieków, bo Eskel na pewno będzie chciał z nimi iść.

Emily
Ale cisza.... Reili nie musisz się maluchami opiekować xP tak pisałam co na głowę przyszło i tak się ułożyło....

4 komentarze:

  1. Fajna notka! Ja mogę się nimi upiekować...Wolisz na twardo czy na miękko? Nie no żartuje nikt ich nie upiecze, ale opiekować się mogę ;D
    ~Sibunka

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna notka. Zeszliście się razem w grupkę. Może poważnie zacznijcie watachować, co? My tu szykujemy z Connem akcję wielką a wy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A my wolimy bić się śnieżkami ;D
      Wielką akcję hę? Szpieg Sibuna 01 wkracza do akcji!

      Usuń
    2. My wolimy zabawy :D agent 02 Emily dołącza do akcji ;)

      Usuń