środa, 16 kwietnia 2014

I'm a banana, czyli jak walnęłam w drzewo i znałam 6 języków oprócz ojczystego..

Obudziłam się przed wszystkimi.  Hyhyhyhyhy jestem ranny ptaszek. Kusiło mnie, by ich ,,brutalnie'' obudzić, ale po wczorajszym laniu od Sibuny bałam się co dziś wymyśli. Tylko nie łaskotki proszę. Wyszłam po cichu z jaskini trzymając Magiczne Banany. Póki śpią poćwiczę rzucanie. Nikt ni będzie chciał mi ich zabrać. Gdy byłam na zewnątrz rzuciłam pierwszy w powietrze. Hyhyhy złapany bardzo zgrabnie. Jestem miszczu w tej sprawie. Potem rzucam dwa na raz. Ciekawe co się stanie jak ich nie złapie? Latają dalej?? Czy spadają na ziemię? Postanowiłam, że nie będę łapać. Stałam i patrzyłam jak lecą w moją stronę. Nie przewidziałam, że takie Banany mogą tak mocno walnąć. Mroczki objęły mu głowę i upadłam na ziemię. Usłyszałam krzyk. Lol ktoś krzyczy. Ciekawe kto? Nagle stanęły nade mną Sibuna i Emily. Mroczki przeszły. Podniosłam głowę i spojrzałam na nie.
-Matko Nina nic ci nie jest? Po co rzuciłaś sama w siebie tymi bananami??- pytała mnie Sibuna.
-Sei preoccupato per me!! (Włoski- Ty się o mnie martwisz!!)- zaskoczyłam się.
Tak to krzyczy, a tak się martwi. Spojrzały na mnie. Czy ona nie rozumie co mówię, czy udaje, że nic nie wie.
- 媽媽穿著納比勒玉米 - (Chiński- Mamusiu nabiłam sobie kuku.) powiedziałam i podniosłam Banany.
-Co?- spytała Emily.
-Serveur dans ma soupe est volée(Francuski- Kelner w mojej zupie jest mucha).-Spojrzałam na nie ze zdziwieniem.
Przecież nie mówię po chińsku czy w innym języku, bo nie znam i nie mam po co go umieć. Wzruszyłam ramionami i poszłam pobawić się z maluchami. Kris i Eskel bawili się pod opieką swojej siostry. Znów w roli opiekunki czas zawitać.
- Vamos a jugar? (Hiszpański- Pobawimy się?)- Spytałam, a oni tylko spojrzeli na mnie dziwnie.-¿Qué? (hiszpański- No co?)
-Możesz mówić po polsku.- Poprosiła mnie Elsa.- Nie znam hiszpańskiego.
Spojrzałam na nią i przekrzywiłam śmiesznie głowę. Że niby ja mówię po hiszpańsku?! Haha.. Nie umiem.
-Að við höfum gaman? Þú elta!(Islandzki- To pobawimy się? Gonisz!!) -kontynuowałam i klepnęłam Eskela w ramie.
Zrozumiał o co chodzi i pobiegł za mną. Kris po chwili też dołączył. Ganialiśmy się po wyspie, a ja śpiewałam przy tym piosenki. Bo śpiewanie to to co wilki lubią najbardziej.
-I'm a banana!! I'm a banana!! (Angielski-Jestem bananem!!) - darłam ryja, gdy Kris mnie doganiał.- Banana power! Banana power!( ang. Moc banana! Moc banana!)
Szczerze... Szczerze to Amaya i Emily patrzyły na mnie jak na wariatkę. No co śpiewać nie można?! Odwróciłam się, by zobaczyć czy mnie mały goni. No mógł się biedak zmęczyć. Nagle usłyszałam krzyki i uderzyłam głową w coś twardego. Oj zawirowało oj zawirowało mi w główce. Upadłam na ziemię, a reszta zapewne podbiegła do mnie.
-Nic ci nie jest?!- spytała Elsa, gdy już się podniosłam , a mroczki przeszły.
-Nie bój żaby nic mi nie jest.- powiedziałam i zerknęłam w co pierdyknęłam.
Wow drzewo. I to nie byle jakie!! Mój żołędziowy dąb!! Kiedy znów żołędziowa impra!?
-Nareszcie... - jęknęła jedna.
-Co?! Coś ze mną nie tak?!
-Nie mówisz w innych językach.
-Jak mogłam nimi mówić jak ich nie znam. Jedyne słowo jakie znam w innym języku to.... Nie znam takiego.- wyszczerzyłam zęby.
Wiedziały, że nic mi nie wmówią, więc dały sobie spokój. A ja wróciłam do zabawy z wilczętami... Ale nagle sobie przypomniałam, że dalej nie ma Reili. Może później pójdę jej szukać. Dwa dni to długi okres jak na jej nieobecność.
(: Nina :)
Ta notka jest bez sensu xP i nie wyszła mi jak chciałam. Tłumaczenie z Google Translate brane xD żeby nie było że znam tyle języków...

4 komentarze:

  1. Tak, genialna Nina rzuca magicznymi bananami i dostaje po łbie - standard xD Ok, teraz ja coś może napiszę

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie wiem, czy dobrze zrozumiałam regulamin, ale chyba tutaj mam napisać jeżeli chcę się zgłosić ^^
    To ja proszę o przyjęcie do watahy :3

    OdpowiedzUsuń