poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Znowu razem.

Emily wpatrywała się w swoją siostrę. Cisza trwała już kilka minut, aż w końcu zmusiła swoje struny głosowe do ruchu.
-Amaya...- wyszeptała.
Wadera wciąż wpatrywała się z niedowierzaniem w siostrę. Czy to na prawdę ona? Dzieliło je akiś wielki odstęp czasu. W wyglądzie  zauważyła liczne zmiany w jej wyglądzie. To już nie była ta sama siostra z mglistych wspomnień, która, tak jak ona uczyły się dostatecznie cicho poruszać. Jej rysy ciała zaostrzyły się, pokazując sylwetkę prawie że dorosłej wilczycy. (nast. akapit) Lecz zmiany w wyglądzie nie były najważniejsze. Wciąż nie mogła uwierzyć że stoi przed nią. Tyle razy wyobrażała sobie to spotkanie. Często miała wrażenie  że za niedługo wyskoczy z krzaków, albo gdy znajdzie się w niebezpieczeństwie uratuje ją. Po jakimś czasie prawie że straciła nadzieję. I wtedy pojawiła się ta wilczyca, która mówiła że wie gdzie jest jej siostra. Ba, bardzo dobrze się znają. To zdarzenie zdawało jej się jednak takie...zaskakujące. A więc dopiero po usłyszeniu głosu swej siostry (tak bardzo różniący się od zapamiętanego we wspomnieniach wysokiego, szczenięcego tonu) znów zamarła. Po odczekaniu paru chwil mogła w końcu z siebie coś wykrztusić.
Wpatrywała się w nią z dalszym niedowierzaniem. Kątem oka zauważyła, że inne wadery też tkwią w bezruchu.
-Myślałam, że nie żyjesz.- powiedziała nieco głośniej.
-Ja..też-wykrztusiła.  -To wtedy...w laboratorium...-wydusiła, ale nie mogła powiedzieć nic więcej. Okropne wspomnienia stanęły jej naprzeciw. Z trudem powstrzymywała łzy. Nie, musi być silna. Tyle czasu jej szukała i tyle razy traciła nadzieje. I teraz miałaby płakać? Teraz, kiedy powinna się cieszyć, że w końcu może spotkać siostrę?
Ledwo powstrzymała łzy i podeszła do Amayi. Przytuliła ją mocno. Wspomnienia i ją naszły błyskawicznie. Ale teraz są razem i przeszłość się nie liczy.
Nie spodziewała się tego. Myślała, że po prostu będą tak trwać w milczeniu, albo wadera powie jakieś słówko.  Tymczasem.... Przez chwile stała nieruchomo. Tylko w dzieciństwie były takie chwile, gdzie się wspierały wzajemnie. Ale od tamtego czasu była samotna. Już nawet zapomniała jak to jest być przytulanym. Dopiero po jakiejś chwili przypomniała sobie, że i ona powinna odwzajemnić uścisk. Wówczas poczuła to zapomniane uczucie ciepła, a mały głosik szeptał:Będzie lepiej. Tuliła najmocniej jak mogła, nawet jej nie przyszło na myśl, że może dusić swoją siostrę. Lecz gdy poczuła szybkie oddychanie Emily rozluźniła uścisk. Wadera także.
-A pamiętasz...tę gałąź?-zapytała. Miała na myśli grę która polegała na odebraniu sobie gałązki i biegnąć najszybciej i jak najdalej jak się da. Oczywiście niezdarna Amaya przewróciła się i wypuściła swoją "zdobycz" z pyska, gdzie patyk spadł daleko do otchłani. Wówczas jej siostra pocieszało ją a potem wspólnie znalazły inną zabawę.
Odetchnęła głęboko, gdy jej siostra poluźniła uścisk. Gdy usłyszała nazwę gry uśmiechnęła się. No jak tego nie pamiętać. Inne wilki czasami ganiły je za bieganie pomiędzy ich łapami.
-Pamiętam siostrzyczko.
Uśmiechnęła się do niej. Znajome ogniki zaświeciły w jej oczach. Gdyby była szczeniakiem od razu rzuciłaby się do biegu nie czekając na swoją siostrę. Lecz szybko się opamiętała. Już prawie dorosła, więc nie wypada grać w szczenięce zabawy. Chwile się zastanawiała.
-Długo tak będziecie?? Ja też chce się poprzytulać lub pobawić w patyka czy jakoś tam.- usłysza nagle biała wadera i zaśmiała się. Nina to ma wyczucie czasu, pomyślała. Ale wiedziała też, że różowa może się szykować na lanie za odwiedziny u ludzi.
Wadera spojrzała na różową, nieśmiało uśmiechając się do niej.
-W sumie czemu nie? Tylko dawno w to nie grałam. Ale są różne zabawy z patykami. Nie tylko zabieranie go sobie i biegnięcie jak najdalej, ale na przykład rzucaniem patykiem i wywoływanie osoby...znacie?
-Hmmm.... Znam!! -Wrzasnęła Nina, a po chwili usłyszałam też głosy Elsy i jej braci. Od reszty nic nie słyszałam. Usiadłam już obok Amayi.
- Jak nie znacie to was nauczymy.-rzekłam.
Zaczęliśmy się bawić. Głównie graliśmy w patyk, a było przy tym dużo śmiechu. Nina z początku proponowała duży kij, ale że względu na małych wzięłyśmy mały patyczek. Gdy wszyscy się wymęczyli każdy znalazł sobie inne miejsce na odpoczynek. Ja z Amayą położyłyśmy się na brzegu. Robiło się ciemno, gdy skończyłyśmy wspominanie dawnych lat. W końcu poszłyśmy do jaskini gdzie byli już inni. Nigdzie nie wiedziałam tylko Reili. Położyłam się na swoim miejscu. Moja siostra znalazła sobie miejsce blisko mnie. Dalej nie mogę uwierzyć, że teraz jest tu.. Obok. Żywa. Teraz widziałam świat jeszcze bardziej kolorowo. W końcu odpłynęłam do krainy snów.

Emily i Amaya

1 komentarz:

  1. Ooo, jak słodko i miło :3 Fajnie, że się odnalazłyście :3 A gdzie ja? No, uciekam xD

    OdpowiedzUsuń