niedziela, 15 września 2013

Depresja

Spojrzałem zdumiony na Joysella, który dosłownie kilka sekund wcześniej wyleciał z krzaków i przybił do ziemi małą, niebiesko-białą waderę z jakimś metalem na plecach. Instynktownie zacząłem warczeć głośno, a razem ze mną reszta watahy, ale basior nic sobie z tego nie robił. Wtem poczułem nagłą potrzebę wyładowania się na kimś. Skoczyłem na niego i wbiłem swe kły w jego gardło. Puścił wilczycę, która skamlała głośno i z podkulonym ogonem uciekła w krzaki. Zaczęliśmy szarpać się, gryźć, warczeć i drapać. Udało mi się rozszarpać mu ucho i pokiereszować lekko łapy, ale nic ponadto. Wściekły rzuciłem się na niego z niewiarygodną ilością energii, która powaliła go na ziemię. Buchnął ode mnie ogień. Płonąc skoczyłem na mojego przeciwnika, ale ten przeturlał się unikając zabójczych płomieni. Skupiłem swą moc na nim. Chwilę później czuć było w powietrzu swąd palonego futra. Przerażony zaczął tarzać się po ziemi gasząc płomienie, które ni stąd ni zowąd pojawiły się na jego ogonie i plecach. Kilka sekund później wilka już nie było, a ja ruszyłem w las nieco zdziwiony tym, co przed chwilą się wydarzyło. W mojej głowie szalała burza i to chyba całkiem trafne określenie. Pojawiały się obrazy moich starych alf, których ciała pewnie, użyźniają gdzieś glebę. Wszystkich tych, którzy uważali mnie za gorszego, za Syna Zdrajczyni. Potrząsnąłem gwałtownie łbem. Nie, nie będę teraz o tym myślał. Wtem mój żołądek zaczął drżeć i wydawać z siebie dość osobliwe dźwięki. Pełen energii ruszyłem na polowanie. Jedyne, co mnie niepokoiło to, to, że dużo rzeczy ostatnio zrobiło się jakichś straszniejszych. Nie żebym bał się na widok wiewiórki czy jelenia, ale inne wilki zaczęły mnie przerażać. Jedynie Reili nie. Przy niej jakoś było mi lepiej. Stawałem się obojętniejszy w jej towarzystwie, co niezbyt leżało w mojej naturze, ale no cóż. Nawet wariaci miewają gorsze dni, a ten był tylko ciszą przed burzą.
Zacząłem węszyć i szukać śladów jeleni, saren, dzików... o nie, nie dzików... zajęcy, myszy ewentualnie jakichś łosi, ale raczej nie dałbym rady takiemu wielkiemu kopytnemu. Truchtałem spokojnie dopóki do moich uszu nie dotarł dosyć dziwny dźwięk. Szybko skryłem się w wysokiej trawie i czekałem. Do moich uszu dobiegały strzępki rozmowy jakichś dziwnych stworzeń na dwóch nogach, ale wyczuwałem również coś znacznie większego od nich. Wtem światło na chwilę znikło, kiedy tuż nad drzewami przeleciał wielki, czarny cień ze skrzydłami. Skuliłem się w trawie jeszcze bardziej. Co do cholery działo się w tym lesie?
Nagle z krzaków po mojej prawej wyszły te dwa stworzenia na koniach. Siedziały sobie spokojnie jak, gdyby nigdy nic, a ich wierzchowce kłusowały powoli. Lanay by się ucieszył. Miał tu tych swoich "ludi". Czy jakoś tak. Poczekałem, aż przejdą i ruszyłem na dalszą część polowania. Ruszyłem w stronę, z której przybyli "ludi" i zacząłem węszyć.Wreszcie udało mi się wyniuchać zapach zajęcy. Zacząłem truchtać za tropem, aż wreszcie trafiłem na polankę pełną tych małych kulek mięsa. Zacząłem starannie wybierać swoją ofiarę, którą w końcu został tłusty samiec z nadgryzionym uchem. Zbliżyłem się do niego tak, że jednym susem byłem w stanie do niego doskoczyć. Skoczyłem na niego i przygniotłem do ziemi, wgryzając się jednocześnie w jego gardło. Reszta zwierzątek uciekła w popłochu. Udało się. Nie miał już szans. Zmiażdżyłem jego delikatne kostki i zacząłem rozszarpywać go na strzępy. Posiliłem się i szybko opuściłem miejsce zbrodni. Wrócić do nich czy poszukać Lanaya? Pytanie dnia. Chciałbym posiedzieć sobie teraz przy ognisku, które ogrzewałoby mnie, moją partnerkę i nasze szczeniaki. Ułożyłbym sobie życie i żył. Dalej ten sam, ale nieee... Co by to było jakby Connor miał normalne życie? Musiał pojawić się jakiś pieprzony smok, z jakimś pieprzonym proroctwem i zniszczyć całe moje dotychczasowe życie. Lanay niby jest moim kuzynem, ale taki z niego członek rodziny jak ze mnie ten jego "czwiek" czy jakoś tak. Czyli żaden. Nie wiem czy w ogóle mnie lubi, a co dopiero mówić o rodzinnej miłości i cieple. Pfff... a w sumie. Nie powinien mnie on w ogóle obchodzić. Warknąłem cicho i wtedy z krzaków wyłoniła się Lila. Spojrzała na mnie zmartwiona. Nie zdumiona tylko zmartwiona. Spojrzałem na nią tym samym obojętnym wzrokiem, którym obdarzałem Reili:
- Connor powiesz mi, co się z tobą dzieje?
- Sam nie wiem - westchnąłem głęboko i ruszyłem dalej przed siebie.
- Do nas w tamtą stronę - oznajmiła cicho. Zatrzymałem się i ruszyłem w kierunku, z którego przyszła.
- Dzięki - mruknąłem.
- Proszę. - Zapadła między nami niezręczna cisza. Nie wiedziałem, co powiedzieć. Zatkało mnie. Pierwszy raz od baaaaaaardzo długiego czasu. - Connor, dlaczego się tak zachowujesz? Przecież do wczoraj wieczorem byłeś normalny. Wesoły, zadowolony z życia, a teraz wiecznie się boisz albo olewasz wszystko i wszystkich. Dołączyła do nas kolejna wadera. Emily. Chciała ci podziękować za to, że ją uratowałeś.
- Powiedz jej, że nie ma za co. Zrobiłem to, co zrobiłybyście wy, gdybym was nie uprzedził. Mam taki swój mały problem, z którym muszę uporać się sam. Mogę przez kilka dni nie pojawiać się na wspólnych posiłkach i polowaniach. Po prostu muszę być teraz sam rozumiesz?
- Dobrze - odparła. Chyba ją zadowoliłem tą odpowiedzią. - A teraz, co zamierzasz robić?
- Teraz idę spać. Jestem wyczerpany - powiedziałem cicho. Zaczynało się ściemniać. Słońce powoli zachodziło, a zanim doszliśmy do jaskini całkowicie zaszło. Ułożyłem się w kącie najdalej od wszystkich, zwinąłem w ciasny kłębek i zasnąłem jak dziecko.

No to wszystko ;) I o takiego wilka mi chodziło. Nie srającego na widok wilczycy z watahy tylko smutnego ;x ;D To pozostawiam go wam. Tylko nie zepsujcie mi go >.< ;D

5 komentarzy:

  1. Ok, może nie zepsujemy ;> .... No dobra, nie zepsujemy :D Znaczy nie wiem jakie plany ma reszta, więc nie chcę za nich mówić xd Fajna notka ;) Ty tu masz chwile załamania, a ja sypie tęczą na lewo i prawo :D No dobra, idę piszolić ;>

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki, dzięki, dzięki jeszcze raz dzięki za uratowanie mi życia :) postaram się cię nie zepsuć gdy przyjdzie moja kolej! ;) :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A prosze :D jak coś nie wyjdzie to ja nie robie dywaników, więc bez spiny xd

      Usuń
  3. Nie trzeba było pisać że Connor moze być też wystraszony. Ogólnie fajna notka i jak widze teraz bedą dwie niebiesko-biale kulki xD.

    OdpowiedzUsuń