niedziela, 8 września 2013

Pan Psychiczny

- Panowie nie bijcie się. W każdym razie nie przy mnie - oznajmiłem wskakując między nich. Spojrzeli na mnie ślepiami, które ciskały błyskawice, a ja stanąłem dumnie, wypiąłem klatę i powiedziałem. - Najpierw musicie rozszarpać mnie.
- Nie ma problemu - warknął Lanay, zabijając wzrokiem Tronido. Spojrzałem na niego z wyrzutem.
- No dzięki kuzynku - oznajmiłem obrażony.
- Nie jestem twoim KUZYNEM! - wrzasnął wściekle. Burza, na którą się zbierało od jakiejś godziny zabrzmiała głośno. Pierwsze błyskawice przecięły niebo. Przerażony spojrzałem na smoka, który wpatrywał się w chmury z nieprzeniknioną miną. Kilka metrów ode mnie strzelił piorun. Huk jaki się rozniósł był ogłuszający. Lanay wciąż dyszał wściekłością, ale jaszczur nie zwracał na niego uwagi.
- Hihihihihiihhihihiihihihi - zacząłem chichotać. I wtedy piorun strzelił tuż obok Wiewióreczki. Wilk spojrzał na mnie przerażony, a  ja zacząłem chichotać jak wariat. Błyskawice przecinały niebo, a deszcz i wiatr uderzały w nas z niewiarygodną mocą. Rozpętało się piekło. Drzewa wyrywał wiatr, pioruny waliły. Trzy moce złączyły się ze sobą, tworząc śmiercionośną nawałnicę. Ogromne fale zalewały plażę. Moje łapy zanurzone w niej były od początku, aż do końca, a ja wciąż nie potrafiłem przestać się śmiać. Tronido szybko ruszył w las, aby uniknąć deszczu, a Lanay razem z nim. Wciąż chichocząc pobiegłem za nimi. Masakra na kółkach. Jelenie, sarny, dziki, wiewiórki, szczury, myszy i inne cuda na kiju. Wszystkie zwierzęta kryły się przed burzą w jaskiniach, norach, na drzewach. Głośny grzmot rozbrzmiał tak jakby tuż nad nami. Na moment przestałem chichotać, ale wtedy wybuchłem tak donośnym śmiechem, że nic nie było w stanie mnie powstrzymać.
- Connor! Przestań do cholery! - wrzasnął Lanay przerażony. Piorun powalił jedno z większych drzew tuż obok niego.
- Hahahahahah! A-ale hahaaha ja hahhaha nie moge hahahahhaa - wyjąkałem. W moich oczach pojawiły się łzy. Płakałem ze śmiechu.
- Przez twój śmiech jest jeszcze gorzej! Zamknij się! Kontrolujesz tę burzę! - krzyknął i z całej siły przywalił mi w twarz. Upadłem, ale dalej chichotałem.
- Widzisz? - powiedział Tronido. - Posiadacie tę umiejętność. Połącz ze mną siły, a powstrzymamy go od dalszych zniszczeń. On nad tym nie panuje. Nie może przestać się śmiać, a ty dalej jesteś niesamowicie wściekły prawda?
- Tak, no i co z tego? - Lanay przekrzywił lekko łeb i spojrzał nieco zagubiony na smoka.
- Wasze i moje emocje oddziałują na tę burzę. Uspokój się, a jej moc znacznie osłabnie. Connor! Słyszysz mnie?
- Hihiihi nooo hihihiihhiih - odparłem wciąż się śmiejąc.
- Pamiętasz jak wywalili się z watahy? - zapytał, szczerząc się złośliwie.
- No hahahahaha. Najzabawniejszy dzień w moim życiu hahahahhaa - odparłem ucieszony.
- Pamiętasz jak wołali na ciebie Syn Zdrajczyni?
- Zamknij się! - warknąłem wściekle. Zerwałem się z ziemi i spojrzałem na niego tak podle jak tylko umiałem.
- Ach więc pamiętasz? Jak uroczo. Powiem ci, że to prawda. Twoja matka była zdrajczynią - oznajmił wciąż złośliwie się szczerząc. Burza zaczęła cichnąć. Spojrzałem na niego przerażony. Zacząłem cofać się w głąb lasu.
- Connor? - Lanay spojrzał na mnie zdziwiony.
- Nie podchodź do mnie - odparłem. W mojej głowie szalała burza myśli. To prawda? Zacząłem się trząść.
- Tak Skuniś. Pamiętasz jeszcze jak cię tak nazywali? A dzień później wywalili z watahy za czyny twojej matki. Zdrajczyni. - Ten smok chyba nie miał serca. Jego lodowate spojrzenie przeszywało mnie na wskroś. Spojrzałem na niego przerażonymi, wielkimi gałami, a potem uciekłem w las. Nie chciałem go więcej widzieć na oczy. Nigdy. Biegłem długo, aż wreszcie padłem wyczerpany pod jakimś drzewem. W oddali słyszałem głosy. Lanay? Amree? Reili? A może Lila? Nie wiedziałem. Z wielu ran na moim ciele płynęła krew. Kaleczyłem się o różne krzaki i drzewa podczas biegu. Zwinąłem się w kłębek i zasnąłem wciąż drżąc.

Tak więc Connor jest okaleczony psychicznie i proszę zrobić z niego w kolejnych notkach przerażonego i nieufnego wilka, który czasami gada od rzeczy ;) Dziękuję za uwagę i wybaczcie, że tak długo. Nie miałem po prostu czasu ;(
  

8 komentarzy:

  1. Fajny post... Czy mogę dołączyć do tego jakże ciekawego bloga???
    Mój email zanetapiekart@gmail.com

    OdpowiedzUsuń
  2. hm... Nieszczęśliwa przeszłość naszego kochanego Connora?
    Ciekawe, ciekawe...
    Okej, okej - przerażony wilk *zapisuje w notatniku*- choć nie wiem czy to wykorzystam...No cóż w każdym bądź razie możesz sie mnie przestraszyć jak nagle pojawiam się za tobą...
    -BU! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaa *piszczy* Nie no po prostu musicie całkiem na kilka "dni" zmienić mu charakter ;D

      Usuń
  3. O matko, biedny Connor :c. Ten smok nie ma serca, ja bym cię tak nie zraniła :D Mam nadzieję, że ci jakoś przejdzie C:

    OdpowiedzUsuń
  4. Bhihihihihi! Bidulku... Naprawdę nazwę córkę Lanaya Connor :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahhaha xd skrzywdzisz ją :D już ci to mówiłem

      Usuń