niedziela, 14 lipca 2013

Niewdzięczna istota.

Spojrzałam ponownie na las gdzie stały wilki. Nie było ich. Pewnie mi się zdawało, pomyślałam i zrzuciłam z siebie wilka. Byłam mocno ranna. Dyszałam patrząc na niego. Miał jak widać więcej siły. Znowu się rozpędził i skoczył ku mnie zatapiając mi zęby w szyi. Zawyłam z bólu. Nie mogłam się ruszać, a czułam, że tracę powietrze. Trzepnęłam go łapą, ale tylko mocniej zacisnął kły. Zaskomliłam i wtedy usłyszałam, że ktoś się zbliża. I to szybko. W dzikim pędzie pokonywał przeszkody. Po chwili na polanę wskoczył czarny kształt i z rykiem furii rzucił się na wilka nade mną.
- Łapy i Kły precz od mojej siostry! - to była Lucy.
Lucyk, dobrze, że jesteś, pomyślałam. Nie czekając na nic i ignorując ból rzuciłam się na wilka.
Po jakiś piętnastu minutach zniknął pomiędzy drzewami. Dyszałam ledwo trzymając się na łapach, a z mojego pyska spływała krew. Czarna wilczka stała tyłem do mnie.
- Lucek? - spytałam cicho patrząc na nią.
Nie zorientowałam się nawet kiedy przewaliła mnie na ziemię naciskając łapami na moją szyję. Krzyknęłam.
- Lucek! Powaliło Cię?! - wydarłam się.
- Ty Baranie! - Lucy wpadła w furie. - Jak śmiałaś mnie tam zostawić?!
Zacisnęłam powieki dysząc i jęcząc. Bolało.
- Lucek... Złaź! To boli idiotko!
- Będziesz cierpieć! Zwiąże Cię, wsadzę do worka i wrzucę na środek jeziora! - warczała.
Moja głowa opadła bezwładnie na bok. Zamknęłam oczy i znieruchomiałam. Przez dłuższą chwilę wysłuchiwałam darcia się siostry, ale po chwili widocznie zmiękła i zeszła ze mnie.
- Scycia? - spytała i trąciła mnie łapą.
Ani drgnełam.
- Scythe! - krzyknęła. - Scythe nie rób sobie żartów! - jej głos był coraz bardziej piskliwy i przerażony.
Zaczęła mną potrząsać. Chyba płakała.
- Scythe! - krzyknęła.
Nie mogłam już wytrzymać. Wybuchnęłam wielkim i głośnym śmiechem trzęsąc się rozbawiona. Patrzyła na mnie najpierw nie rozumiejąc, a potem z wściekłością.
- Wylądujesz w krzakach z ostem i jeżynami, zobaczysz. - odwróciła się do mnie tyłem.
- Ranną będziesz dalej ranić? - spytałam unosząc brew do góry.
- I tak jutro nie będzie po tym śladu. - prychnęła.
- No wiem, ale jestem w ranach! Umieram!
- A zdychaj gruba kupo futra. - burknęła Lucyk.
- Niewdzięczna istota.
- Matoł.
- Nie dostaniesz żarcia! - poderwałam się z ziemi zasłaniając ciałem zdobycz.
 Lucyk usiadła tylko.
- To nie! - prychnęła.
- A ja dostanę? - spytał nieznajomy głos.
Drgnęłam i przeniosłam wzrok na ścianę lasu. Stała tam wilczyca. Miała ciemnobrązowe futro i widoczne złote oczy. Była dość wychudzona i pewnie zmęczona.
- Huh..? Ktoś ty? - spytała Lucyk.
- Jestem Anubis. - wyszeptała podchodząc.
Zmrużyłam oczy, ale po chwili się uśmiechnęłam.
- Jasne. - powiedziałam. - Ty dostaniesz, ale ten debil tam nie. - rzuciłam w stronę czarnej.
Anubis się uśmiechnęła i podeszła jeszcze bliżej. Oby dwie zajęłyśmy się jedzeniem. Po chwili usłyszałam miauczenie Lucy.
- Oh Scythe. Głodna jestem! No daj mi trochę!
- A przed chwilą było, że jestem matołem! - burknęłam.
- Scythe? - spytała ciemnobrązowa. -To twoje imię?
- T..Tak. A ten grubas co woła o jedzenie to Lucy.
- Miło mi was poznać.
Spojrzałam porozumiewawczo na siostrę.
- Nam Ciebie również.
________________________
Scythe i Lucy.

5 komentarzy:

  1. Fajna notka, musimy się w końcu jakoś wszyscy spotkać :D Wie ktoś co się dzieje z Cynthią? Miała zniknąć na tydzień a już kończy się drugi jak się nie odzywa...

    OdpowiedzUsuń
  2. Super notka ;> No Shanon przydałoby się, ale my już jesteśmy razem. Tylko mnie nie zjedz. Hahah podobają mi się wasze dialogi. "A ten grubas, co woła o jedzenie to Lucy." XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z życia wzięte xD Niektóre momenty to moje kłótnię z siostrą xD

      Usuń
  3. Świetna notka :D No fakt, trzeba się w końcu jakoś poznać, nie? :) Rozwalił mnie wasz dialog haha :D

    OdpowiedzUsuń