wtorek, 2 lipca 2013

,,Ty, robaku?!"

Słoneczne promienie oświetlały wejście do nory i wchodziły do środka. Powoli docierały do smukłej wadery, która tam spała. Najpierw musnęły błyszczącą sierść na łapach, potem dotarły do zamkniętych ślepi. Ciche warknięcie wydobyło się z gardzieli ogromnej smoczej wilczycy. Schowała pysk w przednich kończynach, mamrocząc pod nosem nieprzyjemne dla ucha słowa.
Anubis. Wstawaj już. Musimy iść dalej.
Wal... się... Slyth...
Anubis!
Zabiję cię, popapr...
Nie dokończyła, bowiem ponownie mocno usnęła. Zwinęła się w kłębek i ogonem przykryła głowę. Tak spała przez kilkadziesiąt minut. Jej błogi sen przerwał głośny rumor. Gwałtownie podniosła łeb, uderzając się o sklepienie. Skwitowała to gniewnym warknięciem.
Kogo znowu niesie?!
Z małym trudem wylazła z nory i potknęła się o coś. Kiedy wylądowała pyskiem w wilgotnej ziemi, trawa wokół niej się zapaliła szkarłatnym ogniem. Ten incydent zdenerwował brązową waderę. Podniósłszy się, spojrzała nienawistnym wzrokiem na biało-niebieską kuleczkę. Końcówki uszu, łap i ogona były w odcieniach granatu.
Anubis machnęła wściekle ogonem i zjeżyła się, obnażając kły.
- Masz czelność mnie budzić?! Ty, robaku?!
Spod łap nieśmiało wyjrzały błękitne oczka. Po nich widać było, że była nieco przestraszona.
- P-przepraszam...
Brązowa wadera drgnęła, słysząc dziwnie znajomy głos. Sierść nieco opadła, schowała kły. Odwróciła w bok głowę. Głos... jakby należał do zmarłej matki. Zacisnęła zęby i odwróciła się, mając zamiar iść dalej.
- Jeśli chcesz jeszcze żyć... Unikaj mnie - rzuciła szorstko i pomknęła w las.
Wspomnienia, tak?
Choć raz w życiu bądź cicho...
Była trochę podobna do dziadków. Potrząsnęła gwałtownie łbem. To niemożliwe, żeby ktoś przeżył te piekło sprzed siedmiu i pół lat... Straciła całą rodzinę. Machnęła ogonem, zatrzymując się na krawędzi klifu. Gdzie ona była? Rozejrzała się wyprowadzona z równowagi. Coś się jej tutaj nie zgadzało... W dole rozprzestrzeniała się zalesiona kotlina. Jeśli wierzyć opowieściom, to była Kotlina Uru. Jedno z wolnych terenów, które nie były zajęte ani przez ludzi, ani wilków.
Przymknęła złote ślepia i uniosła łeb do góry. Wiatr delikatnie głaskał jej bujną i błyszczącą sierść. Z jej gardzieli wyrwało się wycie. Wycie pełne rozpaczy i nienawiści. Tkwiła w tym jeszcze samotność. Zerwał się mocny wiatr, który jakby wtórował jej pieśni...
Po chwili zerknęła w dół, strzygąc długimi uszami. Wzrokiem szukała drogi, chociaż jej nie potrzebowała. Kochała ryzyko. Zrobiła coś, co by normalnego wilka zabiło. Najzwyczajniej w świecie zrobiła rozbieg i tuż przy krawędzi odbiła się. Spadała w dół...
Schyliła się lekko, lądując na czterech łapach na dole. Potrząsnęła wielkim cielskiem i spojrzała z lekkim uśmiechem na miejsce, z którego skoczyła. Znajdowało się dość wysoko. Przekrzywiła z rozbawienie łbem i ruszyła na południowy zachód. Nie wiedziała, iż na klifie obserwowała biało-niebieska waderka...

Anubis

5 komentarzy:

  1. Hah, ciekawie :D Ja sobie już na przyszłość zapamiętam, żeby Cię nie budzić ;) Przyjemna notka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo fajny wpis, tylko tak na przyszłość, następnym razem pisz w pierwszej osobie ok?

    OdpowiedzUsuń
  3. Sibuna, jeżeli Connor nie będzie się odzywać to możesz ty pisać

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. okej okej ^^
      Tak poza tym fajna notka ;D
      Chyba troszkę cię wkurzyłam..xD

      Usuń