piątek, 5 lipca 2013

Pracowity odpoczynek

Miałam ochotę odwdzięczyć się za nadobne i zacytować jego piękne słowa o tym, że nawet kijkiem bym go nie tknęła, ale powstrzymałam się. Dotknęłam jego łapy uważnie go obserwując, czy przypadkiem się nie wzdrygnie. Nic takiego nie nastąpiło, więc szybko zabrałam łapę i rozejrzałam się dookoła. Niewiele zmienił się krajobraz odkąd ruszyliśmy spod miejsca walki, wokół nas były same drzewa i krzewy. Korony drzew szumiały lekko na wietrze, tworząc muzykę dla mych uszu. Ptaki wtórały im, śpiewając piękne melodie, a świsty i piski zwierzątek leśnych kumulowały we mnie poczucie swobody i rozluźnienia. Prawie zapomniałam o bólu łapy, zamykając oczy i wsłuchując się w odgłosy lasu. Czułam się obserwowana przez wiadomą osobę, nie przejmowałam się tym jednak. Teraz nawet on nie mógł mi zepsuć humoru, nie próbował nawet komentować mojego stanu, przez co byłam mu cicho wdzięczna. Po chwili westchnęłam, otwierając ponownie oczy i powracając do rzeczywistości. Musiałam myśleć trzeźwo, jeśli chciałam doprowadzić nas do domu. Wzięłam głęboki wdech i wydech. Moc natury bardzo często się przydawała. Po chwili lokalizowania naszego położenia i odległości do domu stwierdziłam, że możemy trochę odpocząć.
- Do rzeki Kale zostało nam parę godzin - mruknęłam, siadając niedaleko wilka, który wciąż leżał na ziemi. - Możemy teraz chwilę odpocząć, spróbuję coś upolować, skoro ty się nie możesz ruszyć. Niedługo powinniśmy dalej iść, by przeprawić się przez wodę przed zmierzchem.
- Jak tam sobie życzysz - odparł, wpatrując się tępo w nieznany mi punkt.
Przewróciłam oczami, mówiąc:
- To ja idę upolować, a ty spróbuj odzyskać siły.
Kiwnął lekko łbem, a ja już znikałam wśród drzew. Spróbowałam wywęszyć jakąkolwiek zwierzynę, ale wyczuwałam jedynie wiewiórki, lisy i zające. W naszym obrębie nie było żadnego porządnego posiłku. Westchnęłam, rozglądając się wokoło. Może udałoby mi się upolować dwa zające, po jednym na każdego z nas. Nie stanowiło by to wystarczającego jedzenia, by pomóc nam w odzyskaniu sprawności, nie miałam jednak innego wyjścia. Zaczęłam iść tropem jednego zająca, który przechodził tędy parenaście minut temu. Węsząc, dotarłam do niego przy jego norce. Nie był sam. Oprócz niego było też parę małych zajączków. A więc matka. Wpatrywałam się intensywnie w norę, bijąc się myślami. W końcu odbiegłam od ich domu, ignorując ból łapy. Mogłam na nią stawać, choć wciąż sprawiało mi to cierpienie. Spróbowałam wywęszyć inną zdobycz i w końcu udało mi się znaleźć lisa, jakieś kilkaset metrów stąd. Niewiele myśląc pognałam w tamtą stronę, mając w oczach łzy od tej cholernej łapy.
Po godzinie powróciłam do Amree, taszcząc za sobą pokaźnego lisa. Nie starczyłby dla dwóch wilków, ale dla jednego powinien być w porządku.. Położyłam go przed pyskiem wilka i upadłam zdyszana na ziemię.
- Masz - szepnęłam, próbując odsapnąć.
- A ty? - spytał, widząc, że lis został przeze mnie nietknięty.
Spojrzałam na niego zmęczonym spojrzeniem, zastanawiając się co powiedzieć. Nawet gdybym mu powiedziała, że starczy tylko dla niego, i tak by go bez zająknięcia zjadł, wolałam jednak skłamać.
- Ja już... zjadłam zająca... zanim ruszyłam z powrotem - odparłam, zająkając się lekko.
Wilk nic nie odpowiedział, tylko zajął się posiłkiem. Odetchnęłam z ulgą, chyba w to uwierzył. Mniejsza z tym. Muszę chwilę odpocząć nim ruszymy.
Nie minęło pół godziny jak Amree zwlekł się z ziemi i podszedł do mnie.
- Idziemy? - spytał, patrząc na mnie zimnymi oczami.
- Jasne - mruknęłam cicho, próbując wstać na łapy. Przez chwilę utrzymałam się w pionie, zaraz jednak łapy odmówiły posłuszeństwa i runęłam na ziemię.
- Albo i nie - warknął, kręcąc łbem.
- Dam radę - fuknęłam, próbując na powrót wstać.
- Daj spokój, jesteś słaba i tyle - mruknął z aroganckim uśmiechem na pysku.
- Odzywa się pan silny - prychnęłam, zmuszając kończyny do pracy. Już prawie udało mi się stanąć na trzęsących się łapach, gdy wilk popchnął mnie lekko. Ponownie upadłam, tym razem pozostawiając swoje ciało w spokoju.
- Grzeczna dziewczynka. - Powiedział z ironią. - A teraz odpoczywaj.
Nie musiał mi tego powtarzać dwa razy.
~~~
Głupi tytuł jest głupi xD
Lilayne

10 komentarzy:

  1. Powinno być na końcu: -A teraz zdychaj! xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ochhh ja wiem że nie ubóstwiasz, ale nie musisz tego tak otwarcie pokazywać :p

      Usuń
    2. Pffff, no chyba w snach. I to bynajmniej nie moich xd

      Usuń
  2. Hahah :D świetne. Humor nie boli, a mi osobiście zaciesz zakwitł na twarzy ;). Pomóżcie mi ogarnąć o co teraz chodzi i gdzie ja jestem, bo nie wiem ;c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spotkaliśmy się wszyscy i Joysell chciał nas zjeść, odbyła się walka, a w zamieszanu wszyscy się rozpierzchli, więc możesz być gdzie tylko zechcesz :D

      Usuń
    2. Aha. Czyli jestem nieprzytomny albo siedzę gdzieś wystraszony na drzewie, z odgryzioną końcówką ogona i udaje, że mnie nie widać tak? :)

      Usuń
    3. Dokładnie ;] A i prosimy o szybki wpis, bo dawno już nie pisałeś

      Usuń
    4. Spoko, spoko ;) mój kochany tatuś zabrał mi laptopa na jakiś służbowy wyjazd i nie miałem dostępu do internetu z góry uprzedzam, że nie było tego w planach i gdybym mógł to bym was zawiadomił :/

      Usuń
  3. haha, uwielbiam was oboje, Amree i Lilayne :D

    OdpowiedzUsuń