poniedziałek, 1 lipca 2013

Pobojowisko

Poczułam nagły ból w lewej łapie, tak potworny, że nie mogłam dłużej na niej stać. Podniosłam ją do góry w momencie gdy któryś wilk wparował na mnie z impetem. Straciłam równowagę i upadłam, a on razem ze mną. W tej wszechogarniającej mgle nie widziałam nawet, kto to był, ale z pewnością jakiś samiec. Jęknęłam cicho, tracąc oddech pod wpływem nagłego ciężaru. Chciałam go z siebie zrzucić, ale bez sprawnej łapy byłam w kropce. Słyszałam w oddali skomlenia i powarkiwania, mgła stawała się coraz to rzadrza. W końcu zobaczyłam wilka, który na mnie leżał. Amree. Miałam ochotę prychnąć, ale nie miałam oddechu, by to zrobić.
- D-dhurniu, złaź.... - warknęłam ostatkami sił, próbując go jakoś ocudzić. Musiał w coś uderzyć i dlatego tak na mnie wpadł. Miał zamknięte oczy i leżał na mnie całym ciężarem. Pięknie. Był nieprzytomny.
W moich oczach pojawiły się łzy, a ja z wielkim trudem przewróciłam się na bok. Dzięki temu kilogramy wilka przeniosły się z mojej klatki piersiowej na bok i mogłam wreszcie odetchnąć. Łeb Amree leżał bezładnie na moim ramieniu. Zaczęłam szukać kogoś po pomoc, ale nigdzie nie widziałam ani Reili, ani Cynthii. Majaczyły mi jedynie rozbiegane sylwetki, ale nie miałam siły by krzyknąć.
Nie wiem ile tam leżałam, ale czułam jakby była to wieczność. W końcu zobaczyłam Reili, szukała kogoś. Miałam głęboką nadzieję, że mnie, bo już dłużej nie mogłam utrzymać na sobie wilka. Wadera rozglądała się pospiesznie po okolicy, nie mogłam jednak odczytać jej wyrazu twarzy. Nagle Cynthia coś do niej krzyknęła, obie rozejrzały się nerwowo, wzrok jednej z wilczyc spoczął na moment na nas, to była chyba Cynthia. Powiedziała coś szybko Reili, a ta zrobiła zbolałą minę, zerknęła w naszą stronę i nie minęła sekunda, jak obie zniknęły w lesie.
Nie mogłam uwierzyć, że mnie tu zostawiły. Przede wszystkim, że Reili nawet do mnie nie podeszła. Przecież nas widziały, musiały widzieć! Dlaczego więc odeszły? I co je tak spłoszyło?
Poczułam jak moje serce zaczyna coraz to szybciej bić. Złość i rozczarowanie skumulowały we mnie nową siłę. Ignorując ból łapy i żeber, zrzuciłam wciąż nieprzytomnego wilka z siebie, czując wszechogarniającą ulgę. Nagle poczułam zmierzającego w naszą stornę wilka. To jego musiały się przestraszyć. Niewiele myśląc stanęłam na równych łapach, próbując zignorować piekielny ból łapy. Nie wiedziałam co mi się w nią stało, ale krwawiła i była nieco wykrzywiona. Może ją złamałam? Nie miałam czasu, żeby nad tym teraz myśleć. Musiałam wykombinować jakąś kryjówkę, zanim przybysz mnie znajdzie. Rozejrzałam się wokoło. Było to prawdziwe pobojowisko, wrażenie potęgowała wielka szczelina, która znalazła się tu znikąd. Głęboko odetchnęłam, spróbowałam skupić się na znalezieniu jakiejś nory, czegokolwiek.
W końcu wyczułam niewielką norę, prawdopodobnie po wilczej matce. Była nieduża, ale z pewnością bym się w niej zmieściła. Znajdowała się niedaleko, spokojnie bym tam dobiegła.
Wtem mój wzrok napotkał Amree. Z jego łba sączyła się strużka krwi, leżał bezwładnie na ziemi. Nie lubiłam tego wilka, ale nie mogłam go tak zostawić. Pewnie nic mu by się nie stało, ale sumienie mi nie pozwalało go tu najzwyczajniej w świecie porzucić. Przeklinając w duchu samą siebie, złapałam go zębami za skórę na karku i zaczęłam ciągnąć w stronę nory.
Był ciężki, a ja cała obolała, przez co czołganie go nie wychodziło mi zbyt dobrze. Z każdym krokiem miałam coraz mniej siły. Już miałam opaść na ziemię, gdy wreszcie zobaczyłam swój cel. Zaledwie parę metrów ode mnie. Był opuszczony, nie wyczuwałam nikogo w środku. Ostatkami sił zaciągnęłam wilka do środka po czym bezceremonialnie wepchnęłam go w głąb nory tak, bym i ja się zmieściła.
Dla nas obojga było ciasno, musiałam przyciskać ciało do jego, ale nie widziałam innego wyjścia. Wyczułam, że nieznajomy dotarł już na miejsce walki. Odetchnęłam z ulgą. Tu nie powinien nas znaleźć.
Nagle cały ból wzmocnił się dwukrotnie. Nie miałam siły by ruszyć jakąkolwiek kończyną, łapa okropnie pulsowała bólem, całe ciało było obolałe. Nie minęło parę sekund, jak mój łeb opadł bezwładnie obok wilka, a ja zapadłam w głuchy sen.
~~~
Brak weny to czysta katorga...
Lilayne

5 komentarzy:

  1. Czepiasz się i tyle. Dobrze jest, fajna notka :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Coś ty ze mną zrobiła! :D Rozumie że za mną nie przepadasz, ale żeby tak się znęcać? Szok i niedowierzanie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja znęcać? Ja cię durniu ratowałam, a tak mi się odwdzięczasz? Pfff xd

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń