czwartek, 26 grudnia 2013

Świąteczne drzewo i zabawy w śniegu

Obudził mnie chłód wpadający do jaskini. Podniosłam głowę i rozejrzałam się. Reszta spała. Tylko Reili nie było. Przy wejściu zauważyłam trochę śniegu. Zerwałam się z miejsca i wybiegłam na zewnątrz. Świat wyglądał cudnie. Wszędzie śnieg. Drzewa białe, ziemia biała i jezioro białe. Reili skakała w około. Czemu mnie nie obudziła?! Ulepiłam małą kulę i zaczęłam ją toczyć.
Jest śnieg. Trzeba to uczcić lepiąc bałwana.
- Pomoge ci! - zawołała radośnie Reili, merdajac ogonem.
-To lep drugą kulę!- odkrzyknęłam wesoło i dalej toczyłam największą kulę.
- Okej, okej! - Zaśmiała się czarna wadera.
Turlałam kulkę po śniegu. Nagle poczułam jak coś zimnego uderza w moją głowę. Usłyszałam śmiech Reili i spojrzałam na nią.  Zwaliłam śnieg z czoła. Zrozumiałam co się stało. Podbiegłam do drzewa pod, którym stała czarna wilczyca. Wdrapałam się na nie i zaczęłam trząść gałęzią, która była nad waderą. Śnieg na niej zgromadzony z dużą prędkością zaczął spadać na nieświadomą niżej Reili. Zaczęłam się śmiać.  Po chwili śnieg przygniótł ją do ziemi. Reili jeszcze przez chwilę stała nieruchomo, a następnie wybuchła głośnym śmiechem. Szybko zlazłam z drzewa i zaczęłam się turlać w śniegu ze śmiechu. Reili również śmiała się i próbowała wyjść ze śniegu, w którym była. Wstałam i otrzepałam się ze śniegu. Pomogłam przyjaciółce wydostać sie z zaspy. Nagle z jaskini wyszła reszta.
-Czemu jak się budzę słyszę wasze śmiechy?- spytała Ana.
-Bo masz uszy!- odparłyśmy z Reili zgodnie.
Szybko chwyciłam śnieg i zrobiłam kulę. Nie celując rzuciłam nią w Gretę. Czemu ona się schyliła!? Zamiast niej trafiłam Sibunę. Ona łapą oczyściła oczy, na które poleciało najwięcej białego puchu. No to.......
-Wiać!!- krzyknęłam i zaczęłam uciekać.
Sibuna biegła za mną. Gdzie się schować, gdzie się schować. Mój mózg szukał pomysłu. Moje oczy również błądziły po okolicy. Odwróciłam się. Dalej za mną biegła i mnie doganiała. Na następny raz. Nie celuj w Sibune. Trza zapamiętać tę regułę. Nagle mnie dorwała. Mój mózg jednak miał już pomysł.
-Stój! Nie możesz mnie bić i dręczyć!- krzyknęłam.
-Niby czemu?- spytała mnie, a w jej oczach widać było chęć na łaskotkowe tortury.
-Bo... bo są święta. Nie można się bić. Jest taryfa ulgowa.
-No dobra odpuszczę ci.
- A jeśli tak! To trzeba zebrać wszystkie wilki lasu i ubierać choinkę!
Razem z resztą pobiegłyśmy w gąszcz drzew. Zwołać trzeba wszystkich. Nawet tych, których nie znamy. Po dwóch i pół godziny wszyscy byliśmy na dużej polanie. Stało już na niej piękne drzewo. Będzie ładna choinka. Wszyscy zaczęliśmy stroić pełne igieł drzewo. Ci co mieli skrzydła stroili najwyższe gałęzie. Ci co nie mieli brali się za dolne. W około śpiewane były kolędy. Składane życzenia. Jak ja kocham ten czas. Ciekawe co dostanę od pana z białą brodą. Do naszej wesołej świątecznej grupy dołączyła jakaś wadera. Znam już tu wszystkich, a jej nie. Trzeba się zapoznać.
-Wesołych Świąt- przywitałam się.- Jestem Nina.
-Wesołych Świąt.- odpowiedziała- Nazywam się Tanja Dijamora.
-Miło mi i witam cię w krainie radosnych świąt!- krzyknęłam.
Tanja dołączyła do strojących choineczkę. Zauważyłam, że..... Amree. Tak Amree gada przy krzakach z kimś jeszcze. Taaak. Kolejny gość. Z krzaków wyszedł kolejny wilk. Wyglądał mi znajomo. Mózgu. Znajdź informacje o nim. A no tak... To ten, na którego wpadła Emily. Quig.. Nie... Qiun.. Jakoś tak.. A Quinn już pamiętam gościa. Dołączyłam do reszty. Minęło kilkanaście minut i choinka była ubrana. Ale odlotowa. Moje paczałki wychodzą z orbit. Taka piękna. Taka kolorowa, taka świecąca, taka piękna, taka duża, taka kolorowa. Ups. To już było.
 
 Usiadłam obok reszty i patrzyłam ma drzewo. Wszyscy zaczęliśmy składać sobie życzenia. Trzeba coś wymyślić. Zaczęłam składać każdemu po kolei unikalne śmieszne życzonka. Gdy wszyscy dostali już ode mnie te wywołujące śmiech wierszyki usiadłam z boku. Jaka ja szybka. Gdy wszyscy złożyli sobie życzenia zaczęliśmy śpiewać kolędy. Ja i Reili najgłośniej. Później rozmowy, pogawędki i zabawy. Może bitwa na śnieżki. Nieee, bo znowu trafię kogoś groźnego. No to może w końcu ulepię bałwana. Nie nie chce mi się. W końcu zaczęłam wtrącać się w różne rozmowy. Wszyscy byli szczęśliwi i weseli. Tak. Gdyby wszyscy byli tacy codziennie. Życie byłoby piękne. Bardzo ładne. W końcu usiadłam spokojnie i zapatrzyłam się w choinkę. To najfajniejszy dzień w moim życiu. A teraz znam jeszcze tyle wilków i wilczyc, że wiem kogo mogę odwiedzać.

(: Nina :)
Jak ktoś chce to może pociągnąć jeszcze temat :D
A i życzonka ode mnie:

Wesołego Jajka! Oj, to nie ta bajka.
Przepraszam pomyłka - miała być choinka.
Wesołego ostatniego dnia świąt i sylwestra :)

1 komentarz:

  1. Cisza jak makiem zasiał :o Zero życia.. Fajna i pozytywna notka ;)

    OdpowiedzUsuń