Spojrzałem po raz setny na swoje łapy i westchnąłem, nie miałem siły i ochoty do tej dyskusji, jednak Joysell wciąż nie dawał mi spokoju:
-Przemyśl to bracie, masz zamiar szwendać się już zawsze po okolicy?
-A nawet jeśli to co?
-Nic, zbadałem dokładnie kilkadziesiąt kilometrów, ty także na pewno nie próżnowałeś, znalazłeś może jakieś góry?
-Doskonale wiesz że nie.-odpowiedziałem beznamiętnie.
-Dokładnie.-spojrzał na mnie chytrym wzrokiem.
-Mam wrażenie, że ta rozmowa prowadzi donikąd.
Joysell przewrócił oczami:
-Chodzi mi o to, że sam sobie nie poradzisz w tym lesie, wiem doskonale że źle się tu czujesz, do tego w okolicy krążą jakieś obce wilki.
Spojrzałem z zaciekawieniem na basiora. To było chyba najdłuższe, składne zdanie jakie wypowiedział w życiu. Musiało mu naprawdę zależeć na moim powrocie. Zastanawiało nie tylko jedno. Po co? Joysell nigdy nie robił nic bezinteresownie, jak zwykle musiał wymyślić coś głupiego.
-Zastanawiasz się jaki jest haczyk, co? Znam tę minę.
-A ja znam ciebie.
-No i tu masz jak zwykle rację.- spojrzał na mnie wzrokiem wielkiego władcy, który chwali swego sługę.-W przeciwieństwie do ciebie lepiej czuje się na takim terenie. Chcę zdobyć go całego dla siebie, a ty mi w tym pomożesz.
-Dlaczego niby miałbym ci pomóc?-zapytałem chociaż już wszystko stało się dla mnie jasne.
-Za pomoc w pozbyciu się tych wilczych niedorajd, dam ci spokojnie żyć u podnóży gór. Zastanów się chyba lepiej mieć we mnie przyjaciela niż wroga.
Siedziałem przez chwilę zatopiony w myślach, wolałem nie prowokować basiora, ten zapaleniec może nie dać mi spokoju do końca życia. Po chwili pokiwałem z wolna głową, dając znak bratu, że zgadzam się na jego układ. Bynajmniej tymczasowo, musiałem to jeszcze dokładniej przemyśleć, nie czując dyszenia Joysella na karku.
-Musimy się gdzieś tymczasowo zatrzymać.-zacząłem podchodzić do planu ze strony praktycznej.
-I właśnie po to ciebie mam. Jakieś propozycje?
-Wielka polana na północy. Jest na niej lodowato, co pasuje tobie, i mało drzew i wielka ciemna jaskinia co zadawala w miarę mnie.
- Wiedziałem, że na coś się przydasz, a teraz w drogę.- Joysell zerwał się i ruszył w drogę.
Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem za wilkiem zastanawiając się jakim cudem wytrzymuję z nim od tylu lat
~~~~
Amree
Eh... bracia... ojoj a wy nawet nie macie bladego pojęcia co ja szykuję... BUAHAHAHA!
OdpowiedzUsuńMam się bać? O.O
UsuńZawiało grozą :D
UsuńTararadaam... Niebezpieczeństwo nadchodzi :D
OdpowiedzUsuńBUAHAHAHAHAHAHAHAHA!!!
OdpowiedzUsuńKto następny?
Siema :D
OdpowiedzUsuńMogę dołączyć do tej jakże yyyy szalonej watahy? :P Niektórzy mnie tu znają i do nich to kieruję:
Proszę wybaczyć, ale byłem pozbawiony internetu przez 2 tygodnie i wyszło jak wyszło :C już przeczytałem wszystkie notki tak, że jestem zwarty i gotowy ;)
Hej Yu! Jak planujesz swoja powitalną notkę, to poznaj się najpierw ze mną, co?
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOk, ok tylko nie bij :D znaczy zamierzam zrobić na razie kartę postaci, bo muszę was wszystkich jeszcze ogarnąć ;)
UsuńHahah Yudarin, teraz to będzie na pewno skierować nas wszystkich do psychiatryka :D
OdpowiedzUsuńNawąchałeś się czegoś i bzdury gadasz :D mnie już dawno wysłali >.<
Usuń