wtorek, 18 czerwca 2013

Wilk czy pies?

- Słuchaj. Mam ci powtórzyć jeszcze raz o co mi chodzi? Jeśli tak ci zależy to zostać ze mną, ale odpowiedz mi.
- Ale co? - zapytałem całkowicie zdezorientowany. Niezbyt wyrośnięty wilk, który wyglądał jak pies pacnął się łapą w czoło i westchnął głęboko.
- Ciężko mi z tobą będzie - oznajmił znużony. - Powiedz mi wszystko, co wiesz o innych wilkach, morzu i ludziach. Zrozumiałeś?
- Tak - odparłem zadowolony. - Hmm... od czego mam zacząć? Większość wilków na tych ziemiach ma moce. Ja władam ogniem i naturą w mniejszym stopniu, ale jednak. Emm... mówisz o Morzu Szeptów tak? 
- Mhm - mruknął wilk-pies słuchając mnie uważnie.
- Nie wiem o nim zbyt dużo, a o ludziach jeszcze mniej. Szczerze widziałem tylko jednego. Podobno przebyć do morze mogą tylko wilki, które władają nad wodą, ale jest jeszcze jeden sposób. Na yyy... sta-statekach czy jakoś tak.
-Statekach? - zapytał, ale ja w tym czasie zdążyłem zainteresować się wężem, który wił się po piasku w stronę wydm. 
- ZGINIESZ PARSZYWCU! - wrzasnąłem, rzucając się na niego i... wbijając w piach. Chybiłem. Oj nie. Nie dam się tak łatwo. Zerwałem się na równe łapy, wyplułem piasek i skoczyłem dalej, ale wpadłem prosto w jakieś kolczaste krzaki. Tysiące igieł wbiło mi się w skórę.
- Ał, ał, ał, ał, ałaaa! - jęczałem, wyskakując z krzaków. Rozpocząłem dziwny taniec turlając się, skacząc i kręcąc po całej plaży, aby odczepić od siebie kolce. - Booooli! Pomóż mi, a nie się patrzysz!
Mój nowo nabyty kolega najwyraźniej miał mnie głęboko i szeroko w kakaowym oczku i nie zamierzał zająć się usuwaniem tych upierdliwych igieł z mojej skóry. Wreszcie stanąłem sztywno. I powoli, ostrożnie tylko za pomocą szyi zacząłem wyciągać je z łap, pleców, ogona, brzucha i czułych miejsc:
- Jak się nazywasz? - zapytałem w międzyczasie wilko-psa.
- Mów pierwszy. Nie lubię zaczynać - odparł przyglądając się z rozbawieniem moim poczynaniom.
- Jestem Connor, mam 3 lata, mieszkam... mieszkałem - poprawiłem się szybko. - Nad jeziorem Neo. To kawałek stąd. A teraz szukam towarzystwa, bo wiesz samotny trochę jestem i nie mam za bardzo do kogo paszczy odezwać. Ostatnio zacząłem gadać z wiewiórkami, bo już nie mogłem wytrzymać. Moja babcia to Żulitta. Nigdy jej na oczy nie widziałem, a dziadek...
Męczyłem go w ten sposób około dwóch godzin opowiadając o mojej wspaniałej rodzince i o tym, że nienawidzę mrówek i żeby trzymał je ode mnie z daleka. Jak najdalej. Nie chcę ich widzieć. Uuuu czy to zapach sarny? Lubię sarny. Są duże i smaczne:
- A ty? - zapytałem ignorując kuszący zapach ofiary. W tym momencie zauważyłem, że mój towarzysz bezczelnie sobie śpi. Oburzony trzasłem go łapą w łeb i spojrzałem na niego moim spojrzeniem numer pięć. - Ja tu rezygnuję z obiadu, żeby posłuchać, co masz na swój temat do powiedzenia, a ty śpisz?! Nie no focha strzele. Będę jak baba. Kochanie, które futerko ładniejsze szare czy brązowe? 
Spojrzał na mnie zupełnie zdezorientowany. Podniósł się i wbił wzrok w coś, co stało za mną. Odwróciłem się i ujrzałem... mrowisko. Odskoczyłem jak oparzony, przebiegłem temu wilko-psu po plecach i schowałem się za nim:
- Weź je, weź je, weź je, weź jeee! Błagam! - W tym momencie odwrócił się i spojrzał na mnie jak na idiotę. - No co się tak patrzysz? Weź je stąd.
- Boisz się mrówek? - zapytał przekrzywiając łeb.
- Yyy tak? Gadam ci o tym od trzydziestu minut, ale nie raczyłeś mnie słuchać. 
- HA! - krzyknął. Wziął w pysk jakiś patyk, wetknął go w mrowisko i wymierzył nim we mnie.Wszystko to zrobił tak szybko, że dopiero kilka sekund później zorientowałem się, że mam przed nosem samą królową mrowiska. - Teraz zamknij się choć na chwilę i posłuchaj mnie. Muszę przedostać się na drugą stronę tego morza, a ty mi w tym pomożesz. 
- Yyyy... nie? - odparłem wybijając mu patyk z pyska. Warknął najwyraźniej poirytowany. 
- Idź stąd! - wrzasnął wściekle. Oj jestem, aż taki wkurzający? Krew go najwyraźniej zalewała. Dziwiłem się, że jeszcze dym mu nie leci z uszu. Chciał na mnie skoczyć i najwyraźniej zabić. Ale zrobiłem szybki unik i  wpadł w piach. Rzucał się na mnie w ślepej furii. Dobrze, że ślepej. Bo jakby mnie zobaczył to zostały by ze mnie jakieś ogryzki ewentualnie dałby coś ptakom. Już to widzę "Nóżka z Connora". 
- Ej! Uspokój się! - krzyknąłem kładąc łapę na jego czole. Spojrzał na mnie pełnymi nienawiści oczami. W tym momencie wpadłem na pomysł. Był mały i lekki to pchnąłem go z taką siłą, że wpadł do wody i zanurkował. - Ochłoń trochę. Ta woda ugasi twoje nerwy.
To chyba jednak nie był dobry plan, bo kiedy wypadł z wody jego oczy ciskały błyskawicami w moją stronę. Zacząłem uciekać po plaży i mimo szczerych chęci nie mógł mnie dogonić. Byłem nieco większy od niego i szybszy. Kiedy wreszcie wyczerpał zapasy swojej energii, wyczerpany padł na piasek i dysząc ciężko zaczął łapać oddech. Ostrożnie podszedłem do niego i zacząłem węszyć.
- Jeszcze cię nie zabiję. Jeszcze nie - warknął, kiedy mnie usłyszał.
- No dzięki - odparłem udając obrażonego. Chwilę później jednak uśmiech rozkwitł na mojej twarzy. - Wybacz mi to, że jestem, aż taki wkurzający, ale inaczej nie potrafię. Znajdź mi kogoś, kogo mógłbym tak męczyć to się od ciebie odczepię, a tak w ogóle to według mnie węże są okropne. Tak samo jak żaby czy ślimaki. A mógłbym się w końcu dowiedzieć jak się nazywasz?
- Lanay - odparł cicho. 
- Pochodzisz zza morza? 
- Tak.
- Ile masz lat?
- Dwa lata. Około.
- Wilk czy pies? 
- Wilk.
- Masz samicę? - zapytałem. W tym momencie coś go tknęło. Przez chwilę milczał.
- Chyba, chyba tak.
- Co znaczy chyba? 
- Prawdopodobnie. 
- Ale w tym zdaniu - oznajmiłem.
- Nie musisz wiedzieć wszystkiego - warknął i odezwał się do mnie dopiero, kiedy przyniosłem mu zająca na przeprosiny, którego zjedliśmy wspólnie.
- Zgoda? - zapytałem cicho.
- Okej - odparł połykając kawałek mięsa. - Chodź musimy znaleźć schronienie. Uważaj bo gdzieś w tych lasach mieszkają dwie samice. Jedna z nich jest rąbnięta tak samo jak ty, a druga mnie nienawidzi. 
- Chcę poznać tą pierwszą - oznajmiłem uśmiechając się wesoło. - Znaczy drugą też mogę, ale chyba pierwsza bardziej mi się spodoba.
- Mam szukać w tym zdaniu jakichś podtekstów?
- Że co? - zapytałem niezbyt rozumiejąc o co mu chodzi.
- Czyli nie - westchnął dźwigając się z piachu. - Chodź.
- Idę za tobą!  - krzyknąłem zadowolony z siebie.
- Po co krzyczysz? - zapytał patrząc się na mnie jak na idiotę. Znowu.
- Nie wiem.

Uff.... No to czekam na hejty :D A i Lanay miał w opisie "czasami gwałtowny" żeby nie było, że zrobiłem z niego zło wcielone czy coś XD 

8 komentarzy:

  1. Gratuluję, udało ci się zmienić mój mózg w papkę xD Masz do tego talent, a nota superowa

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z Sha. A Lanay'a pokazałeś cudnie. Ciekawam co jaszcze wyprawisz by wkurzyć 'Wiewiura'

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki wielkie :D w jakim sensie w papkę? XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Haha, potwierdzam słowa Amree, jesteś niezastąpiony w robieniu głupawki xd Kto teraz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie żeby coś ale to ty właśnie miałaś pisać po Connorze, a ja chcę po tobie :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam i o zdrowie pytam :D Haha pozytywna notka xD Centralnie woda z mózgu :D Miałam wrócić w czwartek, ale tak mnie nikt nie kocha, że mnie już wyrzucili po nie całych dwóch dniach :C Zgroza :O Ok, to ja od razu bez żadnych ceregieli mogę pisać po Amree? :)

    OdpowiedzUsuń