niedziela, 9 czerwca 2013

Więc czym jesteś?

Żadnego statku. Znów. Może nigdy żaden się nie pojawi? Minęło już tyle dni...Może umrę tutaj samotnie... Nie żałuję watahy, lubiłem ich, ale raczej po koleżeńsku. Czego więc mi brakuje? Nadii. 
Przyzwyczaiłem się już do życia w tym miejscu. Wśród różnorodnych zapachów trudno wysublimować zapachy zwierzyny, ale sobie radzę. Zatoczka w której mieszkam jest ocienionym, przyjemnym miejscem. Wprawdzie z powodu bliskości morza muszę zagłębiać się w las by zapolować, dobrze mi się żyje. 
Dzisiaj rano skończyłem jeść jedno z dużych, smukłych, tutejszych stworzeń, wobec czego muszę zapolować. Staję tyłem do morza i zaczynam węszyć. Wyczuwam zapach futrzarskiego, długouchego zwierzaka. Te zwierzątka są dość małe, ale sycące. Truchtam w kierunku zapachu. Przystaję. W powietrzu roznosi się silna woń innego mięsożercy. Czuję zakrzepła krew na jego wąsach... inny zapach. Ten jest przesycony strachem i liśćmi. I jeszcze jeden... jakby... zagubiony, daleko stąd. Jest jeszcze jeden. Zapach będący bardzo blisko. To pachnie mięsożercą... skradającym się... do mojego posiłku. Pachnie inaczej niż ja czy moje znajome wilki. Bardziej psem, trochę tym lasem i... człowiekiem. Jeżeli jest tu jakikolwiek człowiek to długo nie pożyje. Zaczynam biec. Pędzę i skaczę. Uderzam w coś miękkiego. Toczę się kilka metrów ściskając w zębach futro owego stworzenia. Kiedy zatrzymujemy się pod pniem drzewa otwieram oczy. Trzymam w paszczy gardło czarno- białego zwierzaka podobnego trochę do lisa, trochę do likaona. Równie dobrze może być to jakiś dziwny pies. Puszczam jej(już widzę ze to suka, albo wadera, w każdym razie- samica) szyję i nim zdąży się wyrwać przyciskam łapą jej tchawicę.
-Czym jesteś?-zadaję tradycyjne pytanie stepu.
-C... Cynthia- dyszy. Głupia jakaś.
-Nie pytałem o imię-warczę- więc czym jesteś? Wilk czy pies? Likaon? Hiena?
-Co? Co... to jest... likaon? Jestem... wilkiem.
-Czy tu są ludzie?-pytam dalej.-Czuje jakiegoś.
-To...-Wygląda na zmieszaną.-To ode mnie. Służyłam ludziom... Człowiekowi.
Kręcę łbem. Nie jestem jak widać jedyny. Nie będę pytać o statek. Przyszła z lasu, co może wiedzieć. Nie ma krwi ludzkiej w sierści, nie zabiła go. Z drugiej strony... ja pewnie też trochę jeszcze pachnę tamtymi. A tych na statku nie zabiłem. Odwracam się i odbiegam w poszukiwaniu nowego obiadu, bo ten zaplanowany pewnie gdzieś już pobiegł.
-Czekaj!-woła, podnosząc się.
Odwracam głowę.
-Nie boisz się że cię zaatakuję?-pyta jakby z rozczarowaniem.
-Moja droga Cynthio-mówię z rozbawieniem. Zamierzam być chamski, niech wie z kim ma do czynienia.-Gdybym się ciebie bał, to byłbym prawdopodobnie martwy, bo boję się jedynie czegoś co może mnie zabić. Nie boję się takiego małego, dziwnego mieszańca jak ty. Potrafię usłyszeć chrzęst piasku w leju mrówkolwa z odległości dwustu skoków. Nie jesteś dla mnie niebezpieczeństwem. 
Nie czekając na odpowiedź, wracam do siebie, na wybrzeże, lecz i tu nie jest mi dane zaznać spokoju. Po wilgotnej od przypływu plaży drepcze podobny do mnie wielkością i wyglądem, chociaż jaśniejszy wilk z pyskiem wilgotnym od krwi. Zostawia za sobą krwiste ślady. Nie widzę jego oczu, przesłania je czarna grzywa. Nie wiem czy orientuje się że tu jestem. Nie chcę go tu. Chociaż... wygląda na mądrzejszego od tamtej krzyżówki lisa(hie hie). Może coś wiedzieć. Jeżeli nie o statkach i ludziach, to przynajmniej o tym przeklętym miejscu.
~*~
Lanay
Nie obrazisz się Shanon, że wtrąciłam twojego Amree'go?
I przepraszam, ale on, Lanay naprawdę sądzi że Cynthia jest głupia.

11 komentarzy:

  1. Widzę, że akcja się rozkręca :D Niezła notka ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. a co?
      Kto teraz? Shanon czy Limona?

      Usuń
    2. Nic, nic :D Chyba teraz miała Lilayne pisać, o ile się nie mylę.

      Usuń
  3. Świetna notka :P Oj... coś wojnę czuję... xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie żeby coś, ale Lila dodała mapę po to żeby z niej korzystać :D Moja postać znajdowała się przy rzece Kale, ale niech będzie kiedy opuściłem Lilę pobiegłem w stronę morza i tam mnie spotkałeś

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Równie dobrze mogłeś skręcić i biec wzdłuż kolejnej rzeki, bo gdybyś chciał biec wzdłuż Kale do końca musiałbyś przeprawić się na drugi brzeg Berid'u.

      Usuń
    2. Amree chodziło o to, że spotkał mnie w drodze do Jeziora Neo, gdzie zmierzałam, więc nie mógł nagle znaleźć się na plaży, ale już to załatwiliśmy i moja notka, którą piszę, będzie czasowo przed twoją.

      Usuń
    3. ox, sori, niechcący, najpierw chciałam wtrącić jego brata, ale zmieniłam zdanie.

      Usuń
    4. Nie no, nie ma sprawy ;) To ja teraz piszę.

      Usuń